W oświadczeniu wydanym przez ambasadę Clauss podkreślił, że Jiangowi nie pozwala się na kontakt z prawnikami, których wybrał oraz że "najwidoczniej został on już osądzony z góry". Tak ambasador ocenił nadanie przez chińską telewizję materiału z rzekomym "przyznaniem się" Jianga jeszcze zanim rozpoczął się proces.

W marcu Jiang miał rzekomo udzielić wywiadu jednej z gazet; w telewizji pokazano go, gdy mówił, że zmyślił historię o torturowaniu prawnika Xie Yanga. Żona Jianga oraz obrońcy praw człowieka twierdzą, że domniemane przyznanie się było sfingowane. Obrońcy Jianga pytali, jak to możliwe, że mogli się z nim spotkać dziennikarze, podczas gdy uniemożliwiano mu widzenia z rodziną i prawnikami.

"W tych warunkach uczciwy proces jest niemożliwy" - uznał Clauss. Wezwał w tym kontekście władze chińskie do postępowania zgodnie z konwencjami ONZ oraz do działania zgodnie z deklarowanym przez chińskie przywództwo umacnianiem rządów prawa.

Ambasador poinformował, że Niemcy podnoszą sprawę Jianga podczas kontaktów na wysokim szczebli z przedstawicielami władz chińskich od czasu aresztowania Jianga w listopadzie 2016 roku i nadal będą "aktywnie interesować się jego losem".

Reklama

Jiang Tianyong zaginął w listopadzie 2016 roku po odwiedzeniu rodziny zatrzymanego prawnika i obrońcy praw człowieka Xie Yanga. Miejsce jego pobytu pozostawało nieznane. Ponad sześć miesięcy później został oskarżony o działalność wywrotową.

Jiang występował m.in. w obronie członków ruchu Falungong, uznawanego przez chińskie władze za sektę. W 2009 roku nie odnowiono mu licencji adwokackiej. Jego proces rozpoczął się we wtorek przed sądem w prowincji Hunan w środkowych Chinach. (PAP)