Wprowadzenie euro do Polski oznacza bardzo poważne zmiany w naszym prawie. W tej chwili wszyscy emocjonują się zmianą konstytucji, jednak dokonanie nowelizacji ustawy zasadniczej stanowi tak naprawdę początek drogi. Trzeba zmienić masę innych przepisów, regulujących funkcjonowanie instytucji publicznych, np. NBP, KNF, NIK, ale także przepisy podatkowe. Przecież podatki w naszym kraju można płacić wyłącznie w złotych.
Głębokie będą także zmiany w prawie dotyczącym spółek. Na dodatek pociągną one za sobą konieczność dostosowań w samych spółkach. Coś trzeba będzie zrobić z akcjami, których nominalna wartość wynosi 1 gr. Przecież trudno sobie wyobrazić w przyszłości handel na giełdzie papierami wartymi ułamek wartości europejskiego centa.
Takie operacje są nie tylko skomplikowane - są też czasochłonne. Udziałowcy i akcjonariusze muszą wiedzieć, na jakich zasadach są one dokonywane, ale też muszą mieć możliwość reagowania w razie pomyłek.
To wszystko da się zrobić, ale wymaga to czasu, aby do tych zmian dobrze się przygotować. Nie jestem pewien, czy rządowy harmonogram, który mówi o przedstawieniu projektów aktów prawnych na 1,5 roku przed przyjęciem euro, daje wystarczająco dużo czasu na te przygotowania.
Reklama