Komisja Europejska zdecydowała w środę o uruchomieniu art.7.1 traktatu unijnego wobec Polski. Wiceszef Komisji Frans Timmermans, który poinformował o tej decyzji, podkreślił, że KE daje Polsce trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji dotyczących praworządności.

"Polska znalazła się w niewątpliwym kryzysie; polska pozycja na arenie międzynarodowej nie była tak słaba od prawie 30 lat" - mówił szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz na konferencji prasowej w Sejmie. Dodał, że "100 proc. odpowiedzialności za to ponosi Prawo i Sprawiedliwość, prowadząc nieudolną politykę, która zdradziła polski interes narodowy i stoi w sprzeczności z polską racją stanu".

Polityk zaznaczył, że "trzeba cały czas przypominać w Brukseli, że Polska to nie PiS i że nie wolno karać Polski i Polaków za grzechy PiS-u". Jego zdaniem "najlepszym sygnałem dla Europy, płynącym od naszych rodaków, są najbliższe wybory samorządowe". "Jasno trzeba postawić na partie, które są proeuropejskie i które chcą być w Europie" - podkreślił, deklarując jednocześnie, że taką właśnie partią jest Polskie Stronnictwo Ludowe. "Nie wolno obarczać rodaków za nieudolne rządy PiS" - dodał.

"Chcemy jak najwyższych dopłat dla polskich przedsiębiorców i rolników, pieniędzy na politykę spójności i jak najwięcej obecności dobrej UE w Polsce oraz naszej obecności w UE. Ten sygnał musi popłynąć wyraźnie z wyborów samorządowych" - oświadczył szef PSL. "Nie wolno obarczać rodaków za nieudolne rządy PiS" - dodał.

Kosiniak-Kamysz zaapelował też do innych partii opozycyjnych, "żeby w żaden sposób nie wykorzystywały politycznie tego kryzysu". "Przenoszenie naszych spraw na brukselskie podwórko nigdy dobrze nie służy; zawsze mówiliśmy, że nasze sprawy trzeba rozwiązywać w Polsce i będziemy do tego dążyć" - oświadczył.

Art. 7.1 unijnego traktatu mówi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE (składająca się z przedstawicieli wszystkich państw członkowskich) większością czterech piątych, po uzyskaniu zgody PE, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych.

Timmermans powiedział na środowej konferencji prasowej, że "Komisja jest gotowa, w konsultacji z PE i Radą, do ponownego rozważenia swojej uzasadnionej propozycji". "To nie jest opcja nuklearna. Prosimy teraz Radę i PE o to, co Komisja robiła przez ostatnie dwa lata: o przeanalizowanie sytuacji i zadecydowanie, czy w opinii tych dwóch instytucji istnieje wyraźne ryzyko poważnego zagrożenia dla praworządności" - powiedział wiceszef KE. (PAP)

autor: Dorota Stelmaszczyk