(Chyba) deklaracja w sprawie gazu

"Mam dużą nadzieję po deklaracji premiera Putina, że problem z dostawami gazu (...) chyba będzie rozwiązany. Taką deklarację usłyszałem po tym, jak firma RosUkrEnergo wycofała się z kontraktów z Polską" - tłumaczył dziennikarzom Donald Tusk.

Reklama

Ludzie są mądrzejsi od polityki i wolą rozwijać dobrosąsiedzkie stosunki bez emocji towarzyszących polityce - tak do polsko-rosyjskich relacji gospodarczych odniósł się premier Donald Tusk po zakończonym spotkaniu z premierem Rosji.

Będą dalsze spotkania

"Potwierdziliśmy sens spotkań w szerszej formule; w formule przypominającej konsultacje międzyrządowe, w tym z najważniejszymi partnerami" - dodał Tusk.

Zapowiedział, że Putin przyjął zaproszenie do Warszawy. Zdaniem Tuska taka wizyta jest możliwa "prawdopodobnie bliżej wiosny".

Przed spotkaniem Putin wyraził zadowolenie z możliwości spotkania z polskim premierem. W rozmowie z dziennikarzami zwrócił uwagę na rosnącą wymianę handlową między Polską a Rosją.

Ale Polska mówi "niet" Gazociągowi Północnemu

Stanowisko Polski w sprawie budowy po dnie Bałtyku Gazociągu Północnego (Nord Stream) nie zmieni się - oświadczył Tusk po spotkaniu z Putinem."Rozumiem interesy różnych firm niemieckich, rosyjskich, ale to nie znaczy, że je akceptuję. Z całą pewnością punkt widzenia Polski tutaj się nie zmieni" - powiedział dziennikarzom w Davos premier. Jak podkreślił, realna dywersyfikacja dostaw gazu, to realizacja innych projektów, a nie budowa Nord Stream.

"Oczywiście, jeśli jakieś firmy uprą się, żeby to budować, ja na to nie będę miał pewnie realnego wpływu, ale będę miał realny wpływ na stanowisko UE" - stwierdził Tusk. Dodał przy tym, że Polska, jeśli chodzi o wpływanie na stanowisko Wspólnoty, będzie działała tak jak do tej pory.

"Dotychczas bez jakiegoś podnoszenia głosu i wymachiwania ręką udaje się na razie tak te sprawy stawiać w UE, że sam projekt nie zyskuje jakiejś zasadniczej akceptacji UE, jako całości. Sądzę, że to jest ciągle projekt odłożony w przyszłość" - ocenił Tusk. Zaznaczył, że ta inwestycja napotyka na ciągłe kłopoty i trudności.

Nord Stream to dwie nitki rurociągu, który przez Bałtyk miałby połączyć Rosję i Niemcy. Magistrala jest projektowana i budowana przez spółkę o tej samej nazwie, w której udziały mają: Gazprom (51 proc.), niemieckie - BASF Wintershall (20 proc.) i E.ON (20 proc.) oraz holenderska Gasunie (9 proc.).

Magistrala ma liczyć 1189 km. Będzie się zaczynać od tłoczni na brzegu zatoki Portowaja koło Wyborga, w rejonie Petersburga, a kończyć w Greifswaldzie, w pobliżu granicy niemiecko-polskiej. Koszty budowy morskiego odcinka rurociągu szacuje się na ok. 10 mld dolarów.

Budowa morskiego odcinka gazociągu jest wciąż w zawieszeniu, gdyż Finlandia, Estonia i Szwecja, przez których wyłączne strefy ekonomiczne miałaby przebiegać rura, nie godzą się na rozpoczęcie inwestycji z powodów ekologicznych. Zastrzeżenia do tego projektu mają też Polska i Litwa. W opinii Warszawy i innych bałtyckich stolic, dużo tańsza i ekologicznie bezpieczniejsza byłaby budowa lądowego gazociągu z Rosji do Niemiec.

Premier przekonuje biznesmenów do Polski

Donald Tusk przekonywał ponadto biznesmenów, że warto interesować się Polską - krajem stabilnym nawet w czasie kryzysu. Zwrócił uwagę, że Polska nawet w najbardziej surowych prognozach plasuje się wysoko.

"Polska się dzisiaj naprawdę opłaca. Chcę was przekonać, żebyście spojrzeli ekskluzywnie na Polskę, żebyście to miejsce na mapie świata dobrze ocenili - także w swoim interesie" - dodał premier na spotkaniu z przedstawicielami światowego biznesu.

Bo jest kasa z Unii

Szef rządu przypomniał, że obecnie Polska jest największym w Europie beneficjentem unijnych pieniędzy.

"To umożliwia - niezależnie od sytuacji kryzysowej na świecie - utrzymać niezwykłe, niepowtarzalne tempo inwestycji infrastrukturalnych" - powiedział. Ocenił, że inwestycje w Polsce w tym roku, również infrastrukturalne, będą się rozwijały tak samo dynamicznie, jak w poprzednich miesiącach.

Bo polskie banki są stabilne

Premier zapewnił, że polski system bankowy i finansowy jest stabilny, a instytucje krajowe działają w sposób rozważny i odpowiedzialny.

Przypomniał, że polski rząd podejmuje działania, które mają zapobiec skutkom kryzysu finansowego. "Przyjęliśmy plan stabilizacji i rozwoju. To oznacza, że rząd chce zaangażować na rzecz poręczeń i gwarancji kredytowych sumę przekraczającą pośrednio i bezpośrednio 10 mld euro. To jest tyle, ile właśnie w Polsce dzisiaj trzeba" - wyjaśnił.

Bo jest zdrowy rozsądek

Według Tuska, w czasie kryzysu finansowego w życiu publicznym i gospodarczym są ważne takie wartości jak: "zdrowy rozsądek, ostrożność, nieuleganie pokusom", a także "odpowiedzialność nie tylko za najbliższy rok, ale najbliższe 10-20 lat"."Takie wartości powinny być obecne w działaniu polskich władz i będą obecne" - zapewnił.

Podkreślił, że źródłem dobrobytu i rozwoju gospodarczego nie jest państwo, tylko przedsiębiorcy, wolni ludzie, którzy swoją energię i talenty obracają w pieniądz przez skuteczne działanie.

Szef rządu powiedział, że Polska jest w lepszej sytuacji niż kraje regionu. "Polska wyjdzie z tego zamieszania wzmocniona również dlatego, że szukamy racjonalnych sposobów działania, nie ulegamy panice. Mamy też wspaniały kapitał ludzki - wykształconych, energicznych, mobilnych, niekapryszących rodaków, którzy nie boją się żadnego wyzwania" - podkreślił.