PAP: Komisja Europejska zaproponowała pod koniec maja zmianę unijnych przepisów o VAT, które mają pomóc UE stworzyć system odporny na oszustwa. Jaka jest istota tych zmian?

T.M.: To propozycja tzw. docelowego modelu opodatkowania wewnątrzunijnych transakcji towarowych. Dziś funkcjonujemy na zasadzie tzw. systemu przejściowego, który pierwotnie był założony na cztery lata, a przetrwał ponad 20 lat. System ten zakłada fikcje dwóch transakcji: wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów (WDT) i wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów (WNT). Weźmy przykład polskiej firmy, która wysyła i sprzedaje towary do odbiorcy niemieckiego. Polski podatnik deklaruje wywóz ze stawką 0 proc., natomiast odbiorca otrzymuje towar i deklaruje w Niemczech nabycie opodatkowane według stosownej tam stawki VAT.

Takie zasady towarowych transakcji wewnątrzunijnych umożliwiły przestępstwa, pojawiły się tzw. karuzele bądź innego rodzaju oszustwa oparte na konstrukcji znikających podatników. Brak możliwości faktycznej kontroli ruchu towarów pozwala przestępcom tworzyć zupełnie sztuczne struktury, których celem jest wyłudzenie podatku.

Komisja Europejska uznała, że można skończyć z fikcją dwóch transakcji, mamy przecież jedną sprzedaż, która może być opodatkowana tylko raz, w jednym kraju. Po kilku latach prac i analiz KE zaproponowała, aby miejscem opodatkowania było miejsce, do którego towar trafia, do którego jest dostarczany. Tak więc, jeżeli polska firma sprzedawałaby towar do Niemiec i dostarczała go tam, to wówczas w Polsce ta transakcja w ogóle nie byłaby opodatkowana, byłaby opodatkowana raz - w Niemczech. Zasadą podstawową - od której byłby jeden ważny wyjątek - ma być, że podatnikiem jest dostawca. Polska firma wystawiałby więc fakturę niemieckiemu odbiorcy.

Reklama

PAP: To znaczy, że VAT byłby odprowadzany przez polską firmę niemieckiemu fiskusowi?

T.M.: Tak, ale za pośrednictwem polskiego urzędu skarbowego. Polski podatnik miałby rejestrować się w polskim urzędzie skarbowym na potrzeby VAT w innych państwach UE. Podatek należny tym krajom byłby przekazywany przez z polski urząd skarbowy. Tutaj byłaby składana deklaracja, tu wpłacany byłby VAT należny innemu fiskusowi. Krótko mówiąc, całe administrowanie tym procesem będzie odbywało się na poziomie lokalnego urzędu skarbowego oraz relacji między nim, a właściwym urzędem skarbowym w innym kraju UE. Uważam, że dla podatników zmiana będzie dużym uproszczeniem.

PAP: Jaka stawka w takich dostawach będzie stosowana?

T.M.: Odpowiednia dla państwa, do którego towar będzie dostarczany. Jeżeli dostarczymy towar do Niemiec, do wystawimy fakturę według polskich reguł - bo nie ma powodu, aby podatnik uczył się reguł innych państw - ale z niemieckim VAT-em. Jeżeli kupilibyśmy towar od kontrahenta niemieckiego, sytuacja byłaby symetryczna.

PAP: Jaki będzie wyjątek od tej reguły?

T.M.: Komisja proponuje konstrukcję tzw. certyfikowanego podatnika. Ten status ma być nadawany przez władze skarbowe poszczególnych państw członkowskich. Jeżeli odbiorca towaru będzie taki certyfikowany podatnik, to on będzie zobowiązany do zadeklarowania VAT-u. Certyfikacja zdejmuje więc obowiązek rozliczenia podatku przez dostawcę.

PAP: Generalnie, nie uwzględniając tego wyjątku, system zakłada, że fiskus jednego kraju będzie musiał polegać na sprawności administracji skarbowej innego?

T.M.: To jest podstawowy problem, ponieważ najistotniejszym elementem, którego nie wbudowano w przepisy, jest zaufanie między organami administracji podatkowej rożnych krajów. Mamy tu pewne założenie sprawności i efektywności fiskusa w poszczególnych krajach. Ale tu pojawia się wątpliwość; kto będzie uprawniony do kontrolowania podatników. Jeżeli niemiecki podatnik sprzedaje do Polski i wystawia fakturę z polskim VAT-em, to kontrola rozliczenia podatku należnego państwu polskiemu powinna leżeć w gestii polskiego fiskusa, czy niemieckiego?

PAP: Jak to rozstrzygnięto?

T.M.: Założenie podstawowe jest takie, że pierwotna kontrola powinna być wykonywana przez organy podatkowe państwa, w którym podatnik ma siedzibę. Ale tu jest problem: czy możemy mieć zaufanie do władz - strzelam, nie chcąc nikogo obrazić - np. portugalskich, greckich, włoskich, czy holenderskich, że one będą skutecznie dochodziły i weryfikowały rozliczenia podatku, który nie jest ich dochodem, tylko naszym. Są rzeczy, których do dyrektywy nie da się wpisać. Jednym z takich elementów jest właśnie założenie, że wszyscy pracujemy efektywnie i wszyscy staramy się solidarnie działać dla dobra budżetów także innych państw członkowskich. Czy tak będzie, zobaczymy. Z wypowiedzi przedstawicieli różnych krajów UE wynika, że ten poziom zaufania nie jest specjalnie duży.

PAP: Gdyby administracje skarbowe współpracowały ze sobą na oczekiwanym poziomie, to propozycje KE byłyby właściwą odpowiedzią na problem oszustw w VAT?

T.M.: Zdecydowanie tak. W ogromnym stopniu zniknęłoby pole do klasycznych oszustw, z którymi mamy dziś do czynienia. Diabeł tkwi w szczegółach, zobaczymy jak ostatecznie zostaną zapisane te propozycje na poziomie dyrektywy i rozporządzenia wykonawczego, a potem wprowadzone do przepisów krajowych. Inaczej mówiąc, czy szczegóły te nie otworzą furtki do jakiegoś innego rodzaju przestępstw, których dzisiaj jeszcze nie znamy. KE uważa, że wprowadzenie tego modelu zredukuje skalę przestępstw w VAT o ponad 80 proc. Jeżeli to są właściwe kalkulacje, to oznacza, że w budżetach państw członkowskich pojawiłoby się w sumie dodatkowe o 30-40 mld euro. Patrząc z tego punktu widzenia gra na pewno jest warta świeczki.

PAP: Czy biorąc pod uwagę doświadczenia związane z uchwalanie przepisów wspólnotowych, można mieć nadzieję, że te zmiany wejdą szybko w życie?

T.M.: Trudno powiedzieć. Założenie jest takie, że nowe przepisy weszłyby w życie albo od 2022 r. w całości, albo może trochę później - w etapach. Chodzi o to, aby zarówno administracje skarbowe oraz podatnicy - przede wszystkim oni - mogli się do nich przyzwyczaić. Dziś wydaje się, że część krajów jest wielkimi zwolennikami tego modelu. Część sprawia wrażenie, jakby była przeciwnikami, nie mają bowiem wiary w to, że organy podatkowe, zwłaszcza niektórych państw, będą szczególnie sprawne, jeśli chodzi o zbieranie pieniędzy należnych budżetom innych państw. Mam wrażenie, że większość czeka na rozwój sytuacji (...).

Oczywiście projekt może zostać storpedowany, ale z drugiej trzeba mieć poczucie odpowiedzialności za budżety krajów UE. Jeżeli jest tak, że pieniądze z nich giną ze względu na niedoskonałość obecnych przepisów - a co do tego nie ma wątpliwości - to najlepszym rozwiązaniem jest ich zastąpienie. Najlepiej takimi, które - jak się wydaje - uszczelnią ten system. Ja jestem zwolennikiem takiej zmiany. (PAP)

Autor: Marcin Musiał