Losy złotego w najbliższym czasie w dalszym ciągu zależeć będzie od zaufania inwestorów zagranicznych do państw naszego regionu. Wczoraj uległo ono dalszemu znacznemu zmniejszeniu – obserwowaliśmy odpływ kapitału z regionu, stąd również deprecjacja polskiej waluty. Wspomniane zaufanie zmniejszyło się na skutek raportu agencji Moody’s, która podała, że recesja w niektórych państwach na wschodzie naszego kontynentu może mieć ostrzejszy przebieg niż w innych częściach świata. Z tego względu agencja rozważa obniżkę ratingów banków działającym w tym regionie. Podobnych kroków nie wyklucza również inna tego typu instytucja – Standard & Poor’s. Takie opinie, w okresie utrzymującej się na rynkach wysokiej awersji do ryzyka, nie mogły przejść bez echa.

W reakcji na dynamiczną deprecjację złotego, premier D. Tusk zapowiedział podjęcie działań, które miałyby na celu zahamowanie deprecjacji złotego. Działania te miałyby polegać na wymianie środków unijnych na rynku (obecnie Ministerstwo Finansów ma do dyspozycji ok. 3 mld EUR tych środków). Jako moment, kiedy miałyby one zostać podjęte wskazał przekroczenie wartości 5,0000 w notowaniach EUR/PLN. Dokładne wyznaczenie poziomu jest dość ryzykowne, gdyż może zachęcić kapitał spekulacyjny do przetestowania wiarygodności i konsekwencji działań państwa nakierowanych na obronę wartości waluty (przekroczenie poziomu 5,0000 i dalszy wzrost kursu znacznie by tę wiarygodność nadwątliło). Słowa premiera nie przyniosły wczoraj reakcji rynku, złoty co prawda przestał tracić na wartości, jednak podobnie zachowywały się również inne waluty naszego regionu.

W dalszej części dzisiejszej sesji notowania złotego zależeć będą przede wszystkim od nastrojów panujących na światowych rynkach. Europejskie giełdy papierów wartościowych, po wczorajszych silnych spadkach, dziś otworzyły się na niewielkich plusach, co nie nastraja zbyt optymistycznie, przed dalszą częścią notowań. Bez większego odreagowania na giełdach, bardzo trudno będzie o pogłębienie porannej korekty na rynku złotego.

Notowania eurodolara po wczorajszym spadku do poziomu 1,2550, dziś jeszcze przed otwarciem sesji europejskiej odreagowały powyżej 1,2600. Kurs EUR/USD wykazuje silną dodatnią korelację ze światowymi giełdami, na które powróciły negatywne nastroje. Wczoraj Dow Jones zamknął się w pobliżu swojego minimum z listopada zeszłego roku (do dziennego minimum zabrakło mu 100 punktów, a do poziomu zamknięcia z tego dnia, zaledwie jednego punktu), stanowiącego najniższy poziom obecnej bessy. Sentyment inwestycyjny jest bardzo pesymistyczny za sprawą nowej fali obaw o sektor finansowy.

Reklama

Z jednej strony na rynku utrzymuje się niepewność w związku z brakiem szczegółów odnośnie planu wsparcia amerykańskich banków, opracowywanego przez obecnego Sekretarza Skarbu Timothy Geithner’a. Z drugiej nad inwestorami ciąży widmo nadchodzących problemów w europejskim sektorze bankowym, silnie zaangażowanym w akcję kredytowa w krajach Europy Środkowo – Wschodniej, które obecnie zaczynają mieć problemy z płynnością. O tym, jak bardzo nastroje wokół EUR/USD powiązane są z sytuacją sektora finansowego, świadczy fakt, iż do dzisiejszego odbicia w notowaniach eurodolara przyczyniła się publikacja lepszych od oczekiwań wyników dwóch zachodnioeuropejskich banków – niemieckiego Commerzbank oraz holenderskiego ING Group.

Inwestorzy są zaniepokojeni pogarszającym się stanem gospodarki Eurolandu. W obecnym momencie wychodzą na jaw różnice w poziomie rozwoju gospodarczego pomiędzy poszczególnymi krajami strefy euro. Gospodarki Irlandii, Hiszpanii, Portugalii czy Grecji okazały się mniej odporne na skutki kryzysu finansowego, co może przełożyć się w najbliższej przyszłości na problemy z płynnością i deficytem budżetowym. To z kolei doprowadziłoby do wzrostu deficytu fiskalnego w tych krajach powyżej ustalonego w kryteriach konwergencji poziomu 3% PKB. Rośnie również różnica w oprocentowaniu długoterminowych obligacji rządowych pomiędzy poszczególnymi krajami, co skutkuje rozbieżnościami jeśli chodzi o wypełnienie kryterium stóp procentowych. W czasie wczorajszego przemówienia w Duesseldorfie, niemiecki Minister Finansów Peter Steinbrueck powiedział, że strefa euro może stanąć przed koniecznością udzielenia pomocy finansowej dla niektórych gospodarek przeżywających problemy z płynnością. Najprawdopodobniej pochodziłaby ona ze środków Europejskiego Banku inwestycyjnego lub innej europejskiej instytucji finansowej.

Dla Eurolandu, obecny kryzys będzie pierwszym, z jakim przyjdzie zmierzyć się tej gospodarce, od czasu powstania wspólnej strefy ekonomiczno – walutowej. Dotychczas strefa euro nie doświadczyła większych problemów gospodarczych – inwestorzy traktują kryzys jako test dla siły i jednolitości tej gospodarki.