Wraz ze spadkiem sprzedaży w ostatnich trzech miesiącach 2008 roku (o 0,6 proc.) zmalały także ubiegłoroczne zyski firmy: wyniosły 1,9 mld euro, o 27 proc. mniej niż w 2007 roku.
Jean-Paul Agon, dyrektor naczelny firmy, zrezygnował z wyznaczania na ten rok założonego tempa wzrostu zysków. Już wcześniej, w październiku, obniżył je do 4 proc., choć przed rokiem przewidywał, że zwiększą się one o 6-7 proc.
- Może nie powinienem wówczas podawać tego wskaźnika. Ale zrobiłem to w momencie, gdy cała branża rozwijała się w tempie 5 proc. rocznie i uważałem, że naszą firmę stać na więcej. Dziś, gdy rynek stał się całkowicie nieprzewidywalny, tamte prognozy nie mają wartości - mówił „FT” Jean-Paul Agon.
Spadek sprzedaży dotyka przede wszystkim produktów luksusowych, takich jak kremy Lancome - które zapewniają firmie 25 proc. sprzedaży - oraz wyroby dla salonów fryzjerskich. Klienci przestawiają się bowiem na tańsze marki, a do fryzjera chodzą rzadziej. W ostatnich miesiącach 2008 roku spadła również sprzedaż w sieci Body Shop, handlującej kosmetykami naturalnymi.
Reklama
Dobrze jednak trzymają się marki popularne, jak Garnier czy Maybelline. - To największy kryzys, z jakim się stykamy, a na naszą branżę wpłynie on różnymi kanałami - uważa dyrektor L'Oréal. Przewiduje on, że początek tego roku będzie dla luksusowego sektora branży bardzo trudny i że utrzyma się zróżnicowanie między bardziej odporną na recesję sprzedażą produktów popularnych i kosmetyków drogich marek.
Najbardziej (o 11,3 proc.) spadła w ubiegłym kwartale sprzedaż firmy w Ameryce Północnej. W Europie zmniejszyła się o1,9 proc. - głównie na skutek zmniejszania zapasów przez detalistów - ale w Azji wzrosła o 9 proc.
Jean-Paul Agon zapowiada, że grupa wprawdzie ogranicza koszty, ale nie zamierza ciąć wydatków na innowacyjne produkty ani na reklamę.