W tym samym czasie baryłkę ropy Brent notowanej w na giełdzie w Londynie wyceniano w przedziale 44 - 45 USD. Spokój jednak nie trwał długo, gdyż już drugiego dnia tygodnia ceny zanurkowały, ponownie przebijając poziom 35 USD dla ropy Light Sweet oraz 40 USD dla ropy Brent. Dalsza część tygodnia przyniosła odbicie cen na obydwu giełdach.

Czynniki fundamentalne, które są przyczyną trwających od połowy 2008 roku spadków w dalszym ciągu pozostają niezmienne. Zmieniają się za to przewidywania odnośnie ich kształtowania się w przyszłości. Według najnowszych prognoz Międzynarodowej Agencji Energii dzienny popyt na „czarne złoto” w 2009 roku spadnie do 86,3 mln baryłek (wcześniej przewidywano spadek do poziomu 87 mln), podaż natomiast ma wzrastać w tempie 1,2% rocznie (wcześniejsze prognozy zakładały jej zwyżkę o 1,6%). Taki rozwój sytuacji oznaczałby dalszą zniżkę cen. Niektórzy są jednak odmiennego zdania.

Według czołowych instytucji handlujących ropą, wydobywcy surowca każdego dnia pracują w pobliżu swojej maksymalnej wydajności, dostarczając na rynek 89,5 mln baryłek dziennie. Obecnie dzienne zapotrzebowanie na „czarne złoto” wynosi zaś 89 mln baryłek. Biorąc pod uwagę czynniki takie jak konflikty zbrojne, klęski żywiołowe, rutynowe naprawy rurociągów i rafinerii, a także systematyczne wprowadzane w życie cięcia wydobycia, oznacza to, że popyt powoli zacznie prześcigać podaż, nawet jeśli dane i prognozy jeszcze tego nie odzwierciedlają.

Warto także zauważyć, że niektóre państwa, w tym Chiny i Indie, wykorzystują swoje olbrzymie rezerwy walutowe i niskie obecnie ceny do zabezpieczenia swoich rezerw ropy na wiele lat wprzód. Takie działania z pewnością będą stawały się udziałem coraz większej liczby państw, co w dłuższym terminie będzie musiało wpłynąć na ceny. Niewykluczone więc, że w perspektywie kilku lat baryłka „czarnego złota” znów będzie kosztować 147 USD, a nawet więcej.

Reklama

Roczne maksima zanotowały za to ceny złota. Cenny kruszec, na początku tygodnia wyceniany na około 940 USD za uncję, w jego końcówce kosztował już powyżej 1002 USD. W tej sytuacji, gdy rynek jest silnie wykupiony, wysoce prawdopodobna jest korekta. Z drugiej strony jednak, światowa gospodarka znajduje się wciąż bardzo słabym położeniu i niewykluczone, że za jakiś czas jedynie realne aktywa będą reprezentowały realną wartość.

Od początku tygodnia zniżkowały za to ceny miedzi, za co winić można głównie wzrost zapasów w głównych punktach składowych. Od początku roku zapasy miedzi wzrosły o ponad 50% i obecnie są najwyższe od końca 2003 roku. Podobnie jednak jak w przypadku ropy, w dłuższym terminie wzrost popytu i cen wydaje się wysoce prawdopodobny. Nie bez znaczenia dla cen metalu pozostaną także działania chińskiego Biura Rezerwy Państwowej, które analogicznie do „czarnego złota” zabezpiecza swoje przyszłe rezerwy kupując olbrzymie ilości miedzi z przyszłą dostawą po niskiej cenie. W krótkim terminie nie należy się jednak spodziewać odwrócenia trendu spadkowego, musi bowiem upłynąć trochę czasu zanim zapasy w magazynach zaczną się kurczyć, a dopiero taka sytuacja będzie zwiastowała znaczący zwrot cen surowców.