Ponieważ trzymiesięczna stopa procentowa już znajduje się w przedziale od 0 do 0,5 proc., SNB ma w tej kwestii bardzo ograniczone pole manewru. Dlatego może on postanowić, że słabszy frank jest najlepszym sposobem na dalsze poluzowanie polityki monetarnej.

Ostatnie zawirowania na rynkach umocniły atrakcyjność szwajcarskiej waluty jako bezpiecznej inwestycji, popychając jej kurs wobec euro w październiku zeszłego roku do rekordowego poziomu 1,43 CHF. Obecnie za wspólną europejską walutę płaci się 1,4780 CHF.

Dalsze umacnianie się waluty – poczynając od lipca frank szwajcarski podrożał o 9 proc. – może działać na rzecz zacieśnienia polityki monetarnej, a więc w całkowicie przeciwnym kierunku niż stara się to uczynić SNB.

Reklama

Mansoor Mohi-uddin z UBS twierdzi, że szwajcarski bank centralny, w którym dominują „gołębie”, może odpowiedzieć na podwójne wyzwanie deflacji i zabójczo silnej waluty decydując się na kupno zagranicznych obligacji. „To zmusi bank do drukowania pieniędzy - quantitative easing – pomagając w ten sposób odsunąć ryzyko deflacji w gospodarce” – podkreśla przedstawiciel największego szwajcarskiego banku.

„Dodatkowo interwencja na rynku walutowym polegająca na zakupie obligacji denominowanych w zagranicznych walutach może sprawić, że dwutorowe ryzyko znowu zagości w kursie wymiany euro/ frank szwajcarski”.

Mansoor Mohi-uddin mówi, że jeśli koncepcja wydaje się kusząća, trzeba pamiętać, że szwajcarski rynek obligacji nie jest na tyle rozległy, aby wesprzeć zwiększanie podaży pieniądza. W zeszłym tygodniu Bank of England, mając do czynienia z podobnie niskimi stopami, zdecydował się na zakup brytyjskich państwowych obligacji żeby zwiększyć podaż pieniądza .

BoE zamierza w ciągu trzech najbliższych miesięcy wykupić brytyjskie obligacje rządowe do kwoty 75 miliardów funtów (105 mld dol.). W sumie może on kupić obligacje państwowe za 100 mld funtów i aktywa spółek do 50 mld funtów. Ale też może sobie na to pozwolić, gdyż jak wynika z danych Banku Rozliczeń Międzynarodowych, BIS, w zeszłym roku na brytyjskim rynku znajdowały się krajowe obligacje wartości 800 miliardów funtów, z czego 500 mld funtów przypadało na obligacje rządowe.

Dla kontrastu, szwajcarski rynek krajowych obligacji wycenia się na 267 miliardów franków, z czego obligacje sektora publicznego stanowią tylko 125 mld franków. Analitycy przy tym wskazują na bardzo niski wolumen rządowych obligacji dostępnych w obrocie. I dodają, że problem ze sprzedażą franka szwajcarskiego polega na tym, iż bank centralny, SNB, mógłby zostać oskarżony o wyżebrywanie dewaluacji w czasach, gdy wiele krajów może odnieść korzyści z niższego kursy walutowego.

Steve Barrow ze Standard Bank uważa, iż fakt, że Szwajcaria nie należy do G7 czy G20 stwarza jej większą swobodę działania. „Jednak mając już na głowie G20 z powodu tajemnicy bankowej, każda dewaluacja szwajcarskiej waluty nie zostałaby dobrze przyjęta”.

„Tą sprawę SNB musi sobie przemyśleć, nawet jeśli w konsekwencji dojdzie do jeszcze bardziej daleko idącej deprecjacji franka szwajcarskiego”.

Zdaniem Barrowa Szwajcaria najpewniej odwoła się do kursu, którym poszła w
latach 2003/2004, kiedy szwajcarska gospodarka popadła w kłopoty. Wtedy SNB obniżył stopy procentowe i sięgnął po interwencję werbalną, aby osłabić franka szwajcarskiego, równocześnie grożąc, że w przeciwnym razie rzeczywiście wkroczy do akcji.

„Jeśli to nie pomoże – a wszystko wskazuje na to, że nie pomoże – niezbędna okaże się faktyczna interwencja, co powinno odnieść jakiś skutek” – mówi Barrow – „Tak czy inaczej, frank jest skazany na ciosy”.

Tłum. T.B.