Z danych przedstawionych przez Tadeusza Tomaszewskiego (Lewica) wynika, że obecnie istnieje 139 spółdzielni socjalnych, które zatrudniają około tys. osób zagrożonych wykluczeniem społecznym. Projekt przewiduje, że w nowo tworzonych w spółdzielniach proporcje między osobami zagrożonymi wykluczeniem a pozostałymi członkami spółdzielni ma wynosić 50:50. Dotychczas było to 80:20.

Zmiana ta spowodowana jest tym, że dotychczas obciążenia związane z zakładaniem spółdzielni, rejestrowaniem jej spoczywały na osobach długotrwale bezrobotnych, niepełnosprawnych czy cudzoziemcach. Marzena Okła-Drewnowicz (PO) podkreśliła, że szczególnie ważne jest umożliwienie tworzenia spółdzielni przez organizacje pozarządowe i samorząd. Projekt - jak podkreśliła - umożliwia większe wsparcie osób zagrożonych wykluczeniem, a także możliwość zatrudniania osób nie tylko na podstawie umowy o pracę.

Projekt reguluje także przekazywanie pieniędzy w przypadku upadłości spółdzielni. Tomaszewski wniósł poprawkę, zgodnie z którą część pieniędzy, po likwidacji spółdzielni, nie będzie wpłacana do Funduszu Pracy lecz do związku rewizyjnego spółdzielni socjalnych. Zgodnie z projektem pieniądze mają zostać przekazane do spłaty zobowiązań, podziału między wspólników (ale nie więcej niż 20 proc. tej kwoty) oraz wpłaty na Fundusz Pracy. Mieczysław Kasprzak (PSL) podkreślał, że w spółdzielniach socjalnych osoby długotrwale bezrobotne "nauczą się czegoś, staną się potrzebne, zostaną przywrócone społeczeństwu".





Reklama