"Wydarzenia ostatnich dni (...) są sprzeczne z niedawnymi deklaracjami nowego kierownictwa Armenii, że nie ma zamiaru organizować prześladowań swych poprzedników z motywów politycznych" - powiedział Ławrow dziennikarzom.

Zaznaczył, że Moskwa w czasie politycznego kryzysu w Armenii w maju tego roku z zadowoleniem obserwowała, że jego rozwiązanie "znaleziono na podstawie kompromisu z udziałem wszystkich głównych partii". "Mieliśmy nadzieję, że (...) nowe władze będą rozwijać jednoczące podejście i umacniać porozumienie narodowe" - dodał szef rosyjskiego MSZ.

Są to już pierwsze publiczne napięcia między Moskwą i Erywaniem po dojściu do władzy w maju opozycjonisty i byłego dziennikarza Nikola Paszyniana, który został premierem na fali wielotygodniowych demonstracji pod hasłami walki z korupcją i kumoterstwem.

Po objęciu stanowiska Paszynian zapewniał na spotkaniu z prezydentem Władimirem Putinem w Soczi, że społeczeństwo Armenii jest zgodne co do konieczności rozwijania stosunków z Rosją. Dziękował też za "zrównoważone stanowisko, jakie Rosja zajęła w toku kryzysu" w Armenii.

Reklama

Moskiewscy komentatorzy zauważali w trakcie protestów ulicznych w Armenii, że po raz pierwszy od wielu lat przedstawiciele Rosji demonstracyjnie nie zajmowali stanowiska w sprawie wydarzeń w sąsiadującym kraju. Zdaniem ekspertów było to związane z przekonaniem Moskwy, że Armenia nie może sobie pozwolić na poróżnienie się z Rosją. Decydują o tym zarówno silne powiązania gospodarcze, jak i geopolityka, w tym konflikt Armenii z Azerbejdżanem o Górski Karabach.

W ubiegłym tygodniu armeńska Specjalna Służba Śledcza, po wznowieniu dochodzeń w sprawie dotyczącej rozpędzenia demonstracji z 1 marca 2008 roku przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich, oskarżyła byłego prezydenta Koczariana o wystąpienie przeciwko ładowi konstytucyjnemu państwa. Od kul policji zginęło wtedy 10 demonstrantów, a dziesiątki osób odniosły rany. Koczarian, którego aresztowano w piątek, odrzucił oskarżenia i uznał je za próbę dokonania na nim "zemsty politycznej" ze strony nowych władz Armenii.

W wyborach 2008 roku na prezydenta został wybrany Serż Sarkisjan, "delfin" Koczariana, który pozostawał u władzy przez 10 lat do czasu, gdy w maju tego roku został zmuszony do oddania władzy "kandydatowi ludu", Paszynianowi.

W stan oskarżenia został postawiony w piątek również gen. Chaczaturow, sekretarz generalny Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), któremu też postawiono zarzut próby obalenia ustroju. W 2008 roku Chaczaturow był dowódcą garnizonu wojskowego w stolicy kraju. Podobnie jak Koczarian generał uważa postawione mu zarzuty za zmyślone i określa je jako "zwykłe prześladowanie polityczne". (PAP)

jo/ kar/