Pamiętać trzeba, że dla inwestorów dolarowych nasz region stał się niezmiernie korzystny. Podczas, gdy WIG20 zamknął się zwyżką około 2,5 procentową w złotych, to w walucie amerykańskiej wzrosty sięgnęły prawie 7 procent.

Optymizm wiał również z parkietów zachodnioeuropejskich, a to wszystko za sprawą wczorajszej decyzji amerykańskiej Rezerwy Federalnej o skupie długoterminowych papierów skarbowych. To niezmiernie odważny krok, który w przyszłości może doprowadzić do wysokiej inflacji, jednak na dzień dzisiejszy ma na celu obniżyć długoterminowe stopy w gospodarce. Już dzisiaj dowiedzieliśmy się, że oprocentowanie kredytów hipotecznych spadło w USA poniżej 5 proc. i niewiele już brakuje do styczniowego, rekordowo niskiego poziomu.

Giełdom środkowoeuropejskim pomagał również dzisiejszy artykuł Financial Times’a, gdzie użyto innego zestawu wskaźników niż dotychczas by pokazać, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Stwierdzono również, że Polska radzi sobie relatywnie lepiej na tle regionu oraz pogrążonej w recesji strefy euro.

Na rynku walutowym do otwarcia giełd amerykańskich złoty umacniał się do waluty wspólnotowej czy franka, potem jednak zaczął tracić. W stosunku do dolara duże wzrosty utrzymywały się przez cały dzień. Wyraźnie widać, że amerykańska waluta popadła w niełaskę. Przez glob przetaczają się opracowania wieńczące koniec siły dolara w obliczu uruchomienia przez Fed pras drukarskich na ogromną skalę. Warto w tym kontekście spojrzeć również na surowce, gdzie ropa kosztuje już powyżej 50 dolarów za baryłkę.

Reklama