Ryanair po raz pierwszy w swojej 30-letniej historii zmaga się z falą strajków, które na wielką skalę paraliżują działalność przewoźnika. Tylko w piątek zostało odwołanych co najmniej 400 lotów w pięciu krajach. Czy Michael O’Leary kierujący firmą od 1994 roku, poradzi sobie i zachowa stanowisko?
ikona lupy />
Prezes Ryanair Michael O'Leary / Bloomberg / Jason Alden

Ryanair to największa w Europie niskokosztowa linia lotnicza, której model biznesowy opiera się na eliminacji wielu udogodnień znanych z tradycyjnych linii. Związki zawodowe pilotów i personelu pokładowego wysuwały już wiele postulatów, począwszy od wyższych wynagrodzeń, a skończywszy na darmowej wodzie do picia. Wszystkie żądania były jak dotąd odrzucane, gdyż mogłyby wiązać się z podniesieniem kosztów i zaburzeniem modelu biznesowego przewoźnika, a na to główny dyrektor operacyjny Peter Bellew nie chce się zgodzić.

Michael O’Leary w przeszłości wielokrotnie zapewniał, że nie dopuści do rozwoju związków zawodowych w jego firmie, ale po grudniowej groźbie zachwiania rozkładu lotów, ostatecznie musiał się na to zgodzić. Pierwsze postulaty ogłoszono na początku sezonu wakacyjnego, gdy miejsca w samolotach są w pełni zarezerwowane, a firma zarabia najwięcej.

Czego domagają się pracownicy?

Reklama

Żądania pilotów różnią się w zależności od kraju. Niektórzy chcą zwiększenia stałej części wynagrodzenia i zmniejszenia części zmiennej, która zależy od wylatanych godzin. Dzięki temu pensje pilotów stałyby się bardziej przewidywalne. Inni z kolei chcą, aby przewoźnik nie przerzucał ich tak łatwo z miasta do miasta. Piloci „nie są nomadami, którzy rozkładają swój namiot tam, gdzie Ryanair zwęszy biznes” – powiedziało w tym tygodniu niemieckie zrzeszenie związków „Cockpit”.
Z kolei postulaty personelu pokładowego obejmują m.in. „uczciwe wynagrodzenia”, bezpłatne urlopy, zmniejszenie zatrudnienia poprzez agencje pracy, powszechny system emerytalny oraz zakończenie krytyki za picie wody w czasie lotu.

Jak Ryanair odniósł się do postulatów związków?

Reakcje przewoźnika są ambiwalentne. Z jednej strony władze firmy potrafiły okazywać wrogość, grożąc 300 pracownikom w Dublinie, że mogą stracić pracę, a część działalności przewoźnika zostanie przeniesiona do Polski. Innym razem ton był łagodniejszy, zaś władze oferowały mediacje w celu rozwiązania sporu.
Zachowanie to bywa różnie oceniane. Z jednej strony zarzuca się władzom Ryanaira, że są wewnętrznie podzielone, a lewa ręka nie wie, co robi prawa. Z kolei bardziej łaskawi wobec Ryanaira komentatorzy sądzą, że przewoźnik stosuje taktykę złego i dobrego policjanta – komentuje Andrew Lobbenberg z HSBC Global Research.

Jak klienci radzą sobie z odwołanymi lotami?

Klienci, którzy kupili bilety na odwołane loty, mają możliwość zamiany terminu, ale w praktyce nie jest to takie proste. Fabienne Goetsch, która próbowała zamienić lot z Kopenhagi do Dusseldorfu, nie mogła znaleźć odpowiedniego miejsca.

Z kolei inny klient, który leciał z Brukseli do Dublina, słysząc, że jego lot ma być odwołany, zakupił inny bilet, aby potem dowiedzieć się, że lot jednak się odbędzie, a zwrotu kosztów nie należy oczekiwać.

Ryanair twierdzi, że podejmuje wszelkie kroki, aby zminimalizować występujące zakłócenia, zaś większości klientów udało się przenieść na inne loty. „Chcemy raz jeszcze przeprosić naszych klientów za niepotrzebne zakłócenia oraz poprosić związki zawodowe, aby zamiast wzywania do kolejnych strajków, kontynuowały rozmowy.

Co na to inwestorzy?

Akcje Ryanaira straciły w tym roku ok. 12 proc. wartości, zaś w piątek kurs spadł o 2,7 proc. Firma straciła przez to tytuł najbardziej wartościowego przewoźnika w Europie. Dziś firma jest warta 15,1 mld euro, czyli mniej niż właściciel British Airways.

Ryanair prawdopodobnie nie przestanie się rozwijać i pozostanie największą w Europie niskokosztową linią, ale z innym poziomem zyskowności.

Jak strajki wpłyną na zyskowność firmy?

Obecnie ciężko to określić. Rzecznik prasowy Ryanaira nie odniósł się do pytań o wpływ strajków na finanse firmy, ale refundacja lotów tysięcy pasażerów nie będzie tania.

Przewoźnik w tym roku na wzrost kosztów pracy przewidział 200 mln euro. Część tej kwoty ma iść na wzrost wynagrodzeń, a część na zatrudnienie nowych pracowników. Koszt jednego lotu, wyłączając paliwo, wzrośnie w tym roku o 6 proc. – częściowo z powodu wyższych wynagrodzeń – zapowiadano w maju.
Wzrost pasażerów w ubiegłym miesiącu był najwolniejszy w tym roku. Firma odnotowała również spadek zysków o 20 proc. w II kw. 2018 roku.

Paradoksalnie jednak czas gra na korzyść przewoźnika. Gdy skończy się letni szczyt ruchu, związki zawodowe stracą część swojego wpływu oraz zdolność do zakłócania rozkładu lotów. Zazwyczaj tanie linie lotnicze w sezonie zimowym zmniejszają częstotliwość połączeń, a niektóre z nich zawieszają. Oznacza to, że mogą sobie także pozwolić na redukcję zatrudnienia.

Czy Michael O’Leary przetrwa obecne problemy?

57-letni dyrektor zarządzający Ryanaira ocenia, że jego szanse na dotrwanie do wypadającej w przyszłym roku 25. rocznicy zasiadania na fotelu dyrektora wynoszą 50 proc.

Kwestia odejścia CEO Ryanaira pojawiła się po tym, jak coraz częściej zaczęto zadawać pytanie, czy wojownicza natura O’Leary’ego nie doprowadziła do strat po stronie klientów firmy.

Jonathan Fearon, dyrektor inwestycyjny ze Standard Life Aberdeen sądzi jednak, że obecnie nie ma dowodów na to, że Ryanair chce pozbyć się człowieka, który zbudował model biznesowy przewoźnika. Zatem możliwe, że to od samego O’Leary’ego będzie zależało, czy zechce dalej pozostać na stanowisku.

>>> Czytaj też: Dziś strajk pilotów linii Ryanair, odwołano około 400 lotów. "Ryanair musi się zmienić"