"Atmosfera wśród krajów członkowskich wokół sporu nie ma już takiej temperatury, jak przed kilkoma miesiącami. Grillowanie wymaga temperatury, nie da się tego robić na zimno. Ten żar wygasł, a państwa członkowskie nie chcą go wzniecać" – powiedział w czwartek grupie dziennikarzy w Brukseli wysoki rangą polski dyplomata.

W środę sprawa drugiego wysłuchania zaplanowanego na 18 września stanęła na spotkaniu unijnych ambasadorów. Nikt, łącznie z przedstawicielem Polski, nie zabrał głosu. Austriacy jeszcze na początku wakacji zapytali państwa UE, czy chcą kontynuacji wysłuchania i 15 z nich powiedziało, że tak; reszta nie zabierała głosu.

"Sprawdzaliśmy temperaturę w lipcu i wówczas było jasne, że stolice chcą kontynuacji działań w ramach art 7. Po najbliższym wysłuchaniu z pewnością też będziemy sprawdzać temperaturę" - powiedział PAP przedstawiciel austriackiej prezydencji.

Polscy dyplomaci liczą, że drugie wysłuchanie Polski pozwoli przyjąć wspólne konkluzje, jakiś rodzaj deklaracji z potwierdzeniem podzielania wspólnych wartości. Miałaby ona pozwolić wszystkim stronom wyjść z twarzą ze sporu. "Myślę, że to będzie ostatni dzień wysłuchania przed Radą ds. Ogólnych. Nie chcemy, żeby ta procedura była zawieszona, bo przeciągnie tego sporu nie leży w niczyim interesie" – powiedział jeden z polskich dyplomatów.

Reklama

Zgodnie z procedurą art. 7 wysłuchanie danego kraju w Radzie UE może zakończyć się skierowaniem do Polski zaleceń. Trudno powiedzieć, jaką miałyby mieć one formę, bo Polska jest pierwszym krajem, wobec którego uruchomiono procedurę. Wiele w tej sprawie będzie zależało od tego, jak spotkanie prowadzić będzie prezydencja austriacka i co zadecyduje.

Z informacji PAP wynika, że Austriacy po wysłuchaniu będą chcieli na poziomie ambasadorów państw unijnych przeprowadzić sondaż, co dalej robić z tą sprawą. Od tego, jakie będzie stanowisko stolic, zależeć będą dalsze kroki.

Teoretycznym scenariuszem jest zorganizowanie głosowania w sprawie stwierdzenia wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia praworządności. Polscy dyplomacji nie spodziewają się jednak, że scenariusz ten się ziści. To dlatego, aby stwierdzić takie ryzyko, potrzeba 4/5 głosów w Radzie UE, co oznacza, że takie stanowisko musiałyby poprzeć 22 kraje UE.

"Naszym zdaniem w UE nie ma 22 krajów, które zagłosowałyby w ten sposób, a to oznacza, że do głosowania prawdopodobnie nie dojdzie. Nam zależy na skonkludowaniu procedury art. 7 traktatu" - powiedział przedstawiciel naszego kraju.

Polscy dyplomaci podkreślają, że prezydencja austriacka ma dużo bardziej przejrzysty sposób prowadzenia prac, jeśli chodzi o procedurę, niż prezydencja bułgarska, podczas której doszło do pierwszego wysłuchania. "Jesteśmy w stałym kontakcie z Austriakami. Ustaliliśmy, że harmonogram posiedzenia dotyczącego procedury art.7 będzie taki sam, jak podczas czerwcowego spotkania w Luksemburgu" – powiedział dyplomata. Na ten punkt w porządku obrad przewidziano trzy godziny.

O tym, że odbędzie się dalsza część wysłuchania Polski w ramach procedury z art. 7 unijnego traktatu, przedstawiciele państw członkowskich UE zdecydowali w lipcu. Za kolejnym spotkaniem opowiedziało się wtedy 15 państw. Przeciw kontynuowaniu wysłuchania, poza Polską, wypowiedziały się Węgry, Czechy i Słowacja. Przedstawiciele innych krajów nie zabierali wtedy głosu.

Wysłuchanie podczas Rady ds. Ogólnych, o które wnioskowała Komisja Europejska, to kolejny krok w prowadzonej wobec polskich władz procedurze mającej na celu zagwarantowanie praworządności. Jest ono etapem przed ewentualnym głosowaniem w Radzie UE w sprawie stwierdzenia wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Polskę wartości unijnych.

Z Brukseli Łukasz Osiński i Krzysztof Strzępka (PAP)