Sekretarz generalny Związku Funkcjonariuszy Więziennictwa (Prison Officers' Association, POA) Steve Gillan wezwał wszystkich członków organizacji do wyjścia z miejsca pracy od 7 rano w piątek aż "do momentu, kiedy przekażemy im inne instrukcje".

Według POA protest jest konieczny ze względu na "bezprecedensowy poziom przemocy" w więzieniach i regularne ataki na funkcjonariuszy pilnujących porządku przy jednoczesnych cięciach budżetowych, które uniemożliwiają poprawę sytuacji.

"Będziemy się domagać, aby rząd zapewnił ład w więzieniach: spełnił nasze żądania dotyczące poprawy wyposażenia gwarantującego nam bezpieczeństwo, obniżył poziom przemocy i zmniejszył zatłoczenie w celach" - tłumaczył Gillan.

POA liczy ok. 20 tys. członków (90 proc. pracowników więziennictwa) i organizatorzy liczyli na to, że co najmniej pięć tysięcy z nich weźmie udział w piątkowym proteście.

Reklama

W czwartek główny inspektor więziennictwa Peter Clarke ostrzegł rząd, że osadzeni w więzieniu w Bedford praktycznie przejęli kontrolę nad zakładem, wskazując na regularne ignorowanie zasad i unoszący się w powietrzu zapach narkotyków. Zwrócił też uwagę na zaniedbania infrastrukturalne oraz regularne występowanie szczurów. Związkowcy z POA ujawnili, że według ich danych w ciągu ostatnich sześciu miesięcy w Bedford doszło do ponad 110 ataków na pracowników więzienia.

To czwarty zakład karny, który został wskazany przez Clarke'a jako wymagający pilnej interwencji ze strony władz centralnych.

Pod koniec sierpnia Clarke opublikował również raport wskazujący na poważne nieprawidłowości w zarządzaniu innym więzieniem w Birmingham. Jego ocena doprowadziła do tymczasowego zawieszenia kontraktu z firmą G4S na prowadzenie zakładu.

Według ustaleń z raportu wielu z 1300 osadzonych w HMP Birmingham unika wychodzenia z cel z obawy przed aktami przemocy, na terenie zakładu karnego panuje brud - w tym pochodzący z nieszczelności sanitarnych oraz niesprzątanych wymiocin i krwi - który dodatkowo roznoszą szczury i robactwo; powybijane są też szyby i uszkodzone drzwi. W trakcie jednej z wizyt inspektorów uzbrojeni mężczyźni podjechali pod więzienie i podpalili dziewięć samochodów stojących na parkingu przez budynkiem.

Zgodnie z ubiegłoroczną decyzją sądu, pracownicy więziennictwa nie mają prawa do strajku ze względu na ryzyko powstania w wyniku przerwania ich pracy poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego. Piątkowe działanie zostało nazwane "protestem", ale niektóre media - jak BBC - sugerują, że również może zostać uznane za nielegalne. Według telewizji Sky News brytyjskie ministerstwo sprawiedliwości złożyło wniosek do sądu o zmuszenie związkowców do przerwania protestu i powrotu do pracy.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)