W oświadczeniu premier Izraela poinformował, że przez ostatnie dwa dni rozmawiał z amerykańskim prezydentem oraz Departamentem Stanu USA na temat opuszczenia przez amerykańskie wojska Syrii. "Wyrazili się jasno, że mają inne drogi wpływania na sytuację w regionie" - dodał.

"Będziemy przyglądać się harmonogramowi (wycofania się USA - PAP), jego realizacji i oczywiście konsekwencjom dla nas (...)" - przekazał Netanjahu.

Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa oceniła z kolei, że "decyzja o wycofaniu wojsk USA z Syrii tworzy perspektywę politycznego uregulowania w Syryjskiej Republice Arabskiej".

W środę rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders oświadczyła, że Stany Zjednoczone rozpoczęły wycofywanie swoich oddziałów z Syrii. Ogłosiła, że samozwańczy kalifat Państwa Islamskiego (IS) został pokonany, a walka z nim weszła w nową fazę.

Reklama

"Te zwycięstwa nad IS w Syrii nie sygnalizują końca światowej koalicji lub jej kampanii (przeciwko terroryzmowi). Rozpoczęliśmy wycofywanie oddziałów USA do domu, przechodząc do kolejnej fazy kampanii" - mówiła Sanders.

Nieco ponad godzinę przed deklaracją rzeczniczki prezydent USA Donald Trump ocenił, że IS zostało pokonane w Syrii. Dodał, że ta organizacja terrorystyczna była "jedynym powodem" obecności wojskowej USA w tym kraju podczas jego prezydentury.

Przedstawiciel brytyjskiego ministerstwa obrony Tobias Ellwood napisał na Twitterze, że "mocno nie zgadza się" ze stanowiskiem Trumpa. "Państwo Islamskie przekształciło się w inne formy ekstremizmu i zagrożenie (ze strony IS) jest bardzo aktualne" - ocenił.

Kontrowersje budzi jednak głównie czas ogłoszenia decyzji władz w Waszyngtonie. Od kilku dni operacją wojskową na terytoriach na północy Syrii, kontrolowanych przez dowodzone przez Kurdów Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), grozi prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. W regionie tym stacjonują amerykańskie wojska, wspierając Kurdów, na których spoczywa znaczna część walki z dżihadystycznym IS.

Tureckie media informują o przybywaniu żołnierzy i dostawach uzbrojenia w pobliżu granicy z Syrią. Przedstawiciele władz kurdyjskich zapewniają z kolei, że są przygotowani do konfrontacji zbrojnej z Turcją.

To nie pierwszy raz, gdy Trump zapowiada wycofanie oddziałów USA z Syrii - wcześniej miało to miejsce m.in. w marcu 2018 roku. Powiedział wówczas, że Amerykanie "bardzo niedługo" opuszczą Syrię. Podkreślił, że bojownicy IS zostaną wkrótce całkowicie pokonani. "Niech teraz inni się tym zajmą" - dodał.

Dla Waszyngtonu SDF to główny sojusznik w walce z IS w Syrii. Ankara uznaje zaś należące do tego zbrojnego sojuszu YPG (Ludowe Jednostki Samoobrony) za organizację terrorystyczną i przedłużenie zdelegalizowanej w Turcji separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).(PAP)

mobr/ ndz/