"Najpierw prośby w bezpośrednich spotkaniach, potem nacisk medialny i presja podczas grupowego spotkania w Komisji Nadzoru Finansowego - tak wyglądały wielotygodniowe negocjacje GetBacku z bankami" - pisze w środowym wydaniu "Puls Biznesu".

Jak zaznacza, spółka próbowała namówić instytucje, które pożyczyły jej pieniądze, by zgodziły się odzyskać mniej niż wynika z umów kredytowych.

"Banki były w dużo lepszej sytuacji niż inwestorzy indywidualni, którzy obejmowali obligacje upadłego indykatora, bo ich dług był zabezpieczony, i to bardzo dobrze - wartość zabezpieczenia przekraczała wartość długu" - czytamy.

"Jednak presja władz GetBacku podziałała - sześciu spośród siedmiu największych wierzycieli wśród banków zgodziło się na haircut, czyli odzyskanie niepełnej kwoty" - podkreśliła gazeta.

Reklama

"Udało nam się wynegocjować wstępne porozumienia z sześcioma bankami. Jedynym, który się nie zgodził, jest Haitong. W sumie banki zadeklarowały na dziś haircut w wysokości ponad 60 mln zł, jeśli GetBack zostanie przejęty przez inwestora. Liczymy, że umowy uda się podpisać do końca stycznia" - mówi dziennikowi prezes GetBacku Przemysław Dąbrowski.

>>> Czytaj też: Podwyższenie kwoty wolnej? Zobacz, jakie podatkowe manewry ma PiS