Przyszłość prowadzonej od kilku lat budowy linii kolejowej TAV przez Alpy dzieli włoską koalicję rządową. Przeciwny jej kontynuowaniu jest Ruch Pięciu Gwiazd. Liga utrzymuje zaś, że należy ją dokończyć. Dotychczas na budowę wydano 1,4 miliarda euro. Połowa pieniędzy pochodziła z Unii, a drugą sfinansowały Francja i Włochy. Dokończenie tej inwestycji zapowiadano wcześniej na 2030 rok.

Jej przeciwnicy kładą nacisk na wysokie koszty, a także na duże ich zdaniem zagrożenie dla środowiska naturalnego ze względu na konieczność budowy tuneli w Alpach.

Pięciogodzinne posiedzenie w nocy ze środy na czwartek zakończyło się bez podjęcia decyzji w sprawie TAV, bo różnice między obu ugrupowaniami koalicyjnymi pozostały.

Na konferencji prasowej w Rzymie Giuseppe Conte wyraził opinię, że impas w tej sprawie i wewnętrzny spór nie stanowią zagrożenia dla jego gabinetu. "Wykluczam kryzys rządowy z tego powodu" - zapewnił.

Reklama

Premier przypomniał, że w podpisanym w zeszłym roku kontrakcie rządowym oba ugrupowania zapisały konieczność przedyskutowania projektu budowy kolei i właśnie to - dodał - robi obecnie Rada Ministrów. Ostateczna decyzja polityczna - zaznaczył - zostanie podjęta po dogłębnej analizie kosztów i korzyści z tej linii kolejowej.

Szef rządu przyznał zarazem, że sam ma "poważne wątpliwości" co do jej przydatności.

"Nie jestem przekonany, że jest to projekt infrastrukturalny, jakiego potrzebują Włochy" - oświadczył Giuseppe Conte. Dodał: "Gdybyśmy mieli dzisiaj przystąpić do budowy, walczyłbym o to, aby nie została zrealizowana". Jak stwierdził, istnieje ryzyko, że kolej ta może okazać się "niefunkcjonalna" w przyszłości.

Następnie wyraził przekonanie, że w związku z poważnymi wątpliwościami, jakie się pojawiły, "jedyną drogą, jaką trzeba podążać, jest prowadzenie rozmów z partnerami tego projektu - Francją i UE".

Z Rzymu Sylwia Wysocka

>>> Polecamy: Pesa ma nowy kontrakt zagraniczny. Czy umowa z czeskim przewoźnikiem pozwoli wyjść firmie na plus?