We wtorek podczas posiedzenia sejmowej komisji środowiska, podczas której przedstawiana była informacja nt. rekultywacji terenów poprzemysłowych, wiceminister zadeklarował, że w na początku III kwartału br. mają być gotowe przepisy, które pomogą zlikwidować m.in. bombę ekologiczną w Tarnowskich Górach.

"Mamy nadzieję, że te przepisy uda się przygotować na początku trzeciego kwartału" - powiedział Mazurek.

W październiku 2017 r. ówczesny wiceminister środowiska Andrzej Szweda-Lewandowski mówił, że w resorcie trwają prace nad nowym prawem, które pomoże w rozbrajaniu bomb ekologicznych, usuwaniu niebezpiecznych odpadów m.in. po byłych zakładach przemysłowych.

Mazurek dodał, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach prowadzi procedurę wpisania byłych Zakładów Chemicznych Tarnowskie Góry do rejestru "historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi". Problemem jest jednak to, że część nieruchomości, na której znajdował się zakład, należy do osób prywatnych. "Wpisane zostały 82 działki, a w przypadku czterech, należących do osób prywatnych, trwa postępowanie RDOŚ w Katowicach" - poinformował.

Wyjaśnił, że nieuregulowane zobowiązania blokują możliwość zdobycia środków z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na remediację, czyli usunięcie zanieczyszczeń np. z wód, ziemi, oraz rekultywację Tarnowskich Gór.

>>> Czytaj też: Alarmujący raport o polskiej energetyce. Eksport węgla najniższy od 15 lat

Toksyczne odpady po zlikwidowanych Zakładach Chemicznych Tarnowskie Góry uznawane są za największy na Górnym Śląsku problem ekologiczny. Od 1994 r. na likwidację zagrożenia wydano już 230 mln zł, unieszkodliwiając ponad milion metrów sześciennych odpadów. Do neutralizacji pozostało jeszcze 425 tys. m sześc. odpadów, w tym 272 tys. m sześc. na terenach prywatnych. Według szacunków, na skuteczne "rozbrojenie" tej największej śląskiej bomby ekologicznej trzeba wydać jeszcze ok. 100 mln zł.

Sytuację komplikuje też status prawny Zakładów Chemicznych Tarnowskie Góry. To podmiot gospodarczy, którego likwidacja uznana została za zakończoną, ale który nie został wykreślony z Krajowego Rejestru Sądowego - stąd w świetle prawa zakłady są traktowane jak wciąż działający podmiot, w dodatku obciążony kilkumilionowym długiem i postępowaniem komorniczym – to przyczyna, dla której nie nastąpiło wykreślenie z rejestru.

Jeżeli zakłady przestaną figurować w KRS, posiadaczem wszystkich odpadów – również tych zalegających na gruntach prywatnych - stałby się Skarb Państwa reprezentowany przez starostę. Na przeszkodzie stoi jednak zadłużenie dawnych Zakładów Chemicznych i egzekucja komornicza z nieruchomości Skarbu Państwa, na których zalegają toksyczne odpady. Uregulowanie przez Skarb Państwa należności zakładów wobec wierzyciela nie jest możliwe, dopóki dłużnik nie jest wykreślony z KRS.

>>> W kwietniu NIK rozpocznie kontrolę służb monitorujących zagrożenia ekologiczne w Batyku. Związane są one z paliwami w zatopionych wrakach i bronią chemiczną z drugiej wojny światowej. Więcej na ten temat TUTAJ.