Główna rywalizacja toczyła się pomiędzy zwolennikami rządzących krajem generałów, skupionymi przede wszystkim w partii Palang Pracharat (PPRP), a sympatykami byłego premiera Thaksina Shinawatry i jego siostry Yingluck, których rządy dwukrotnie w ostatnich 15 latach obalała armia.

Związana z Thaksinem opozycyjna partia Pheu Thai twierdziła w marcu, że jej koalicja będzie dysponowała większością. Według oficjalnych wyników siedem ugrupowań, które miały ją utworzyć, zdobyło jednak w sumie tylko 245 mandatów w 500-osobowej izbie.

Obóz zwolenników wojskowej junty również nie uzyskał większości, co oznacza, że nawet jeśli to on powoła rząd, w celu efektywnego sprawowania władzy będzie musiał stworzyć koalicję z niektórymi spośród blisko 20 innych ugrupowań, które wejdą do niższej izby parlamentu.

Zgodnie z uchwaloną pod rządami junty konstytucją o wyborze nowego szefa rządu zdecydują wspólnie obie izby parlamentu, a obsada 250-osobowego Senatu jest w praktyce w rękach wojska. Według ekspertów daje to duże szanse na zachowanie stanowiska obecnemu premierowi, przywódcy junty, generałowi Prayutowi Chan-ochy, którego kandydaturę wysunęła PPRP.

Reklama

Według oficjalnych danych w niższej izbie zasiądą posłowie łącznie aż 27 ugrupowań. Najwięcej, bo 136 miejsc zdobyła Pheu Thai, na drugim miejscu uplasowała się PPRP ze 115, a na kolejnym Future Forward (FFP) z 80 mandatami. Kilkanaście ugrupowań zdobyło po jednym miejscu.

W związku z nieprawidłowościami w jednym z okręgów wyborczych na północy kraju nieobsadzone pozostały dwa miejsca w niższej izbie. O ich podziale zdecyduje powtórne głosowanie w tym okręgu, które ma się odbyć pod koniec maja.

Na ogłoszonej w środę liście zwycięskich kandydatów znalazł się między innymi charyzmatyczny miliarder Thanathorn Juangroongruangkit, lider sprzeciwiającej się rządom wojska FFP - nowej siły politycznej, która w krótkim czasie zdobyła dużą popularność, szczególnie wśród młodego elektoratu.

Taki wynik potwierdza prognozy ekspertów, którzy oceniali, że po wyborach w Tajlandii powstanie słaby rząd koalicyjny. Część analityków sądziła, że będzie to również rząd krótkotrwały.

Marcowe wybory miały przywrócić demokrację w kraju po pięciu latach rządów wojska. Były pierwszymi wyborami od 2014 roku, kiedy junta z Prayutem na czele obaliła demokratycznie wybrany rząd Pheu Thai.

Do zamachów stanu dochodziło w ciągu ostatnich 15 lat dwukrotnie na fali masowych, destabilizujących kraj protestów przeciwko rządom Thaksina i jego siostry. Przerażone prospołeczną polityką Shinawatrów elity zarzucały im korupcję i populizm, a także tendencje antymonarchistyczne, co dawało armii pretekst do przejęcia władzy.

Oficjalne wyniki ogłoszono po formalnej koronacji króla Tajlandii Mahy Vajiralongkorna jako Ramy X. Trzydniowe uroczystości koronacyjne zakończyły się w poniedziałek. W swoim wystąpieniu z pałacowego balkonu monarcha apelował w niedzielę do poddanych o jedność.

Z Bangkoku Andrzej Borowiak (PAP)