"Jeszcze nie zdecydował, co będzie robił, jeśli opuści Komisję. Teraz bierze urlop" - przekazało PAP źródło unijne.

Sam Selmayr, cytowany przez "Politico", powiedział, że będzie poza Berlaymontem, budynkiem, w którym mieści się główna (ale nie jedyna) siedziba KE, do końca przyszłego tygodnia. Pytania o przyszłość sekretarza generalnego pojawiły się zaraz, gdy nominację na szefową KE otrzymała Ursula von der Leyen. Oboje są Niemcami i choć przepisy tego nie zabraniają, niepisane reguły wskazują, że szef KE powinien mieć sekretarza generalnego z innego kraju.

Według źródeł von der Leyen, nie wymieniając nazwiska, zapowiedziała na poniedziałkowym spotkaniu z posłami Europejskiej Partii Ludowej (EPL), że pozbawi go stanowiska, jeśli zostanie wybrana. Komentatorzy wskazują, że inna decyzja kosztowałby ją zbyt wiele kapitału politycznego zaraz na początku kadencji.

Selmayer miał zresztą sam zasugerować von der Leyen, żeby rozwiązała problem jego osoby tuż po mianowaniu. "Powiedziałem jej, że ta sprawa się pojawi i że będzie musiała zareagować" - powiedział niemiecki urzędnik cytowany przez newsletter portalu Politico.

Reklama

Selmayr zrobił błyskotliwą karierę za przewodnictwa Junckera. Jednak sporo kontrowersji wzbudził jego awans - który odbył się w niejasnych okolicznościach - ze stanowiska szefa gabinetu Junckera na sekretarza generalnego KE. To jedno z najważniejszych stanowisk w KE - sekretarz generalny Komisji ma pod sobą ponad 30 tys. urzędników i kieruje ich pracami. W Brukseli wskazywano na stosunkowo krótkie doświadczenie Niemca w unijnym aparacie urzędniczym. Zazwyczaj bowiem najwyższe stanowiska zajmują w KE ludzie z bardzo dużym stażem i doświadczeniem.

Według nieoficjalnych informacji był on rozmówcą przedstawicieli polskich władz (m.in. wicemarszałka Senatu Adama Bielana) w sprawach dotyczących praworządności. Kontaktowali się z nim również wysokiej rangą dyplomaci w Brukseli, jednak porozumienie, które miało zakończyć spór KE z Polską ws. praworządności nigdy nie zostało zrealizowane.

Kilka miesięcy po wyborze Selmayra unijna rzeczniczka praw obywatelskich Emily O'Reilly stwierdziła, że jego awans mógł odbyć się z naruszeniem prawa i podważył zaufanie do instytucji UE.

Wybór Selmayra skrytykował też Parlament Europejski. W przyjętej w grudniu 2018 r. rezolucji europosłowie wskazali, że przy jego wyborze na stanowisko Komisja Europejska złamała "zasady przejrzystości, etyki i praworządności". KE tuż po przyjęciu rezolucji oświadczyła, że nie zgadza się z jej treścią.

48-letni Selmayr pracuje w Komisji od 2004 r. Początkowo pełnił funkcję rzecznika prasowego KE ds. społeczeństwa informacyjnego i mediów, następnie, do 2014 r., był szefem gabinetu komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding. W 2014 r. kierował kampanią Junckera jako głównego kandydata na przewodniczącego KE z ramienia Europejskiej Partii Ludowej.

Niemiec ma opinię niezwykle skutecznego i bezkompromisowego urzędnika, uważany jest za szarą eminencję KE, człowieka, bez którego zgody i wiedzy nie może zapaść w Komisji żadna ważna decyzja. W ostatnich latach media brukselskie krytykowały jego "nazbyt stanowcze" metody zarządzania, a także wpływy, które zdaniem wielu komentatorów znacznie wykraczają poza zakres pełnionej oficjalnie funkcji.

>>> Czytaj też: Budżet UE 2021-2027. Nieoficjalnie: Fińska prezydencja zaproponuje kompromis