Niemcy przejmują pałeczkę: gigantyczne inwestycje w armię
Kanclerz Niemiec Friedrich Merz już zapowiedział, że Bundeswehra stanie się największą i najnowocześniejszą armią w Europie. Do 2029 roku Niemcy mają przeznaczać na obronność 153 miliardy euro rocznie, co uczyni ich trzecim największym militarnym inwestorem na świecie, po Stanach Zjednoczonych i Chinach.
Reforma obejmie zarówno nowoczesny sprzęt, jak i rekrutację. Plan zakłada wzrost liczby żołnierzy z 182 tys. do 260 tys., a także wprowadzenie obowiązkowych ankiet dla 18-latków w celu oceny ich zdolności do służby wojskowej. Kobiety również będą objęte tym procesem – choć w formie dobrowolnej.
To jednak nie tylko liczby. Symbolem przełomu w niemieckiej doktrynie wojskowej jest powrót produkcji czołgów. Po raz pierwszy od 1992 roku niemiecka firma KNDS zaprezentowała nowy model – Leopard 2A8. To pierwszy z 123 zamówionych pojazdów, które mają zostać dostarczone Bundeswehrze do 2030 roku. Nowoczesne, silnie opancerzone i zaawansowane technologicznie, mają stać się fundamentem niemieckiej siły pancernej.
Eksperci: To nie będzie powtórka z Ukrainy
Nicholas Drummond, brytyjski strateg wojskowy, nie pozostawia złudzeń: jeśli Rosja zdecyduje się na atak na któreś z państw NATO, przebieg wojny będzie radykalnie różny od konfliktu ukraińskiego. „To nie będzie wojna pozycyjna i okopy. To będzie szybka, dynamiczna kampania z dominującym udziałem sił powietrznych i precyzyjnego uderzenia” – mówi w rozmowie z Newsweekiem.
Według Drummonda przyszły konflikt może rozpocząć się z ogromnym impetem, bez długiej fazy przygotowań. To oznacza, że państwa NATO muszą być gotowe wcześniej – właśnie do 2030 roku. W przeciwnym razie mogą nie zdążyć odpowiedzieć na uderzenie.
Polska na celowniku? Ostrzeżenie generała Kukuły
W Polsce również nie brakuje ostrzeżeń. Szef Sztabu Generalnego WP, generał Wiesław Kukuła, stwierdził wprost, że Rosja rozpoczęła przygotowania do potencjalnego konfliktu z Polską. Jego zdaniem, wojna w Ukrainie to tylko pierwszy etap rosyjskiej strategii, a dalsza eskalacja może dotknąć Europy Środkowo-Wschodniej.
Słowa Kukuły potwierdzają obawy, które skłoniły Unię Europejską do opracowania planu „Obronna gotowość 2030” – zakładającego intensywną współpracę militarną między państwami członkowskimi, rozbudowę wspólnych struktur obronnych i modernizację uzbrojenia.
Moskwa szydzi z wysiłków Europy
Rosja, takze z uwagą obserwuje wzmożoną aktywność obronną Zachodu. Podczas niedawnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, stały przedstawiciel Rosji przy ONZ, Wasilij Nebienzia, oświadczył, że Europa nie ma już pieniędzy na Ukrainę. Musi przezbroić swoje armie, by przygotować się do walki z Rosją do 2030 roku.
To stwierdzenie podkreśla, że Rosja nie traktuje planów UE jako defensywnych, lecz jako przygotowanie do konfrontacji. Dla wielu europejskich przywódców to jasny sygnał, że Kreml nie zamierza kończyć swojej agresywnej polityki.
Czy Europa zdąży?
Eksperci przewidują, że wojna w Ukrainie może zakończyć się rozejmem w ciągu 12–18 miesięcy, ale to nie oznacza końca zagrożenia. Będzie to jedynie moment oddechu, w którym Rosja może skupić się na odbudowie swojego potencjału militarnego. Niektórzy analitycy szacują, że Moskwa będzie potrzebować 5–10 lat na pełne przezbrojenie, ale jeśli wsparcia udzielą jej Chiny, Korea Północna lub Iran, ten proces może przebiegać znacznie szybciej.
Dlatego właśnie 2030 rok staje się symbolicznie i strategicznie graniczną datą. To czas, w którym Europa musi być gotowa – albo ryzykuje, że kolejna wojna z Rosją zaskoczy ją tak samo, jak zaskoczyła Ukraina w 2022 roku.