"To, jak zachowała się Ukraina we wczorajszym incydencie z tankowcem, mówi o tym, że nowe władze zamierzają bronić interesów swego państwa nie tylko w twardy, ale i humanitarny sposób oraz zgodnie z normami międzynarodowymi. Jest to dobry precedens na rzecz pokojowego rozwiązywania sporów" - oświadczyła amerykańska ambasada na portalu społecznościowym.

W czwartek Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) poinformowała, że wraz z prokuraturą wojskową zatrzymała rosyjski tankowiec, który w listopadzie 2018 roku zablokował tor wodny prowadzący przez Cieśninę Kerczeńską trzem okrętom ukraińskiej marynarki wojennej, płynącym do Mariupola nad Morzem Azowskim.

Jest to jednostka Neyma, która w środę zawinęła do ukraińskiego portu Izmaił w obwodzie odeskim pod zmienioną nazwą Nika Spirit. Tankowiec przypłynął tam na remont.

Załoga rosyjskiej jednostki po przesłuchaniu została zwolniona. SBU oświadczyła, że nie było podstaw do jej aresztowania. W czwartek członkowie załogi powrócili do Rosji.

Reklama

"Ukraina jest państwem prawa, która sumiennie przestrzega norm międzynarodowego prawa morskiego oraz decyzji Międzynarodowego Trybunału Prawa Morza (ITLOS)" – przekazała SBU w komunikacie.

25 listopada ub.r. Rosjanie ostrzelali trzy małe okręty ukraińskiej marynarki wojennej, przejmując je i zatrzymując 24 członków ich załóg. Ukraina uznała to zdarzenie za akt otwartej agresji i ogłosiła wówczas stan wojenny przy granicy z Rosją i na obszarach nad Morzem Czarnym i Morzem Azowskim.

Zatrzymani przez Rosjan marynarze do dziś znajdują się w Rosji. 17 lipca sąd w Moskwie przedłużył im areszt o kolejne trzy miesiące. Marynarze są oskarżeni o nielegalne przekroczenie granicy rosyjskiej w składzie zorganizowanej grupy. MSZ Ukrainy ocenia przetrzymywanie marynarzy w areszcie jako poważne naruszenie immunitetu przysługującego okrętom i żołnierzom zgodnie z konwencją ONZ o prawie morza i zasadami prawa międzynarodowego.

W maju ITLOS zażądał, by Rosja uwolniła ukraińskie załogi i zwróciła przejęte okręty. Moskwa nie dostosowała się do tej decyzji.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)