Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy przyjęło we wtorek w Strasburgu rezolucję ws. funkcjonowania instytucji demokratycznych w Polsce. Za rezolucją głosowało 140 delegatów, przeciw było 37, a 11 wstrzymało się od głosu.

Wcześniej odbyła się na ten temat debata. Podczas niej parlamentarzyści oraz przedstawiciele państw Rady Europy przedstawili swoje wnioski na temat raportu tego gremium, oceniającego reformy sądownictwa w Polsce.

Za przyjęciem rezolucji głosowało pięcioro delegatów z Koalicji Obywatelskiej i jeden z Lewicy. Przeciw było sześcioro delegatów z PiS.

Rezolucja jest krytyczna wobec działań polskiego rządu dotyczących reformowania sądownictwa. W głosowaniach nad rezolucją parlamentarzyści PiS zgłosili ponad 30 poprawek, jednak zostały one odrzucone.

Jak powiedział we wtorek PAP poseł Krzysztof Śmiszek (Lewica), ZP Rady Europy poparło m.in. poprawkę, której był współautorem, wzywającą do objęcia Polski procedurą monitoringu. Za jej przyjęciem - oprócz Śmiszka - głosowało dwoje delegatów z KO, przeciw było sześcioro z PiS i jeden z KO.

Reklama

"To bezprecedensowa sytuacja. Właściwie po raz pierwszy wydarzyło się, że kraj poprzez rezolucję został objęty stałym monitoringiem. Tym bardziej jest to niestety szokujące, albo można powiedzieć niepokojące, że jest to kraj Unii Europejskiej. (...) Duża liczba głosów poparcia dla rezolucji pokazuje duże zaniepokojenie europejskich parlamentów i opinii publicznej stanem demokracji w Polsce" - powiedział Śmiszek.

Europoseł Ryszard Czarnecki (PiS) krytycznie odniósł się do rezolucji ZP RE i przyjętej poprawki dotyczącej monitoringu Polski. "Skrajnie negatywnie oceniam sytuację, w której polski poseł podpisuje się pod czymś, co uderza w nasz kraj. (...) Warto zwrócić uwagę, że choć w innych krajach UE są ostre konflikty polityczne, to przedstawiciele tych krajów nie robią szopek w Radzie Europy. Polityczne oddziaływanie tej rezolucji będzie znikome, natomiast zapewne niektórzy będą starali się przekonywać, że jest wielkie, na wewnętrze potrzeby polityki krajowej" - powiedział PAP.

Jak dodał, nie można zapominać też, że do Rady Europy należą takie państwa, jak np. Rosja. "Jest w niej również szereg innych państw, które nie są w Unii Europejskiej, a co do których demokracji można mieć, delikatnie mówiąc, pewne zastrzeżenia" - zaznaczył.

Poseł Dominik Tarczyński (PiS) również krytycznie wyraził się o rezolucji. "To bardzo symboliczny moment, z kilku względów. Przedstawiciele opozycji w delegacji zagłosowali razem z Rosją. (...) Z politowaniem patrzyłem na tych posłów, którzy razem z Rosją głosowali przeciwko Polsce. Przykry moment, kolejne przekroczenie granicy, ale w mojej ocenie ten dokument w żaden sposób na Polskę nie wpłynie. Ta rezolucja nie ma żadnej mocy prawnej, nie wpłynie na prawodawstwo i reformy w Polsce" - powiedział PAP.

Odmiennego zdania jest europoseł Andrzej Halicki (PO). Jak powiedział PAP, to bardzo smutny dzień. "Do tego nie powinno nigdy dojść, jeśli chodzi o objęcie Polski monitoringiem. To nagle ustawia Polskę, zamiast w roli lidera transformacji, w gronie krajów, które stają się problemem Europy" - powiedział, dodając, że chodzi o grupę państw, które mają problemy z demokracją. "To nie jest towarzystwo, w którym Polska powinna się znaleźć" - zaznaczył.