Epidemia koronawirusa wnosi "nowy element niepewności” co do wzrostu globalnej gospodarki - powiedziała w środę szefowa Europejskiego Banku Centralnego (EBC) Christine Lagarde. Amerykański Fed już wcześniej ogłosił, że monitoruje sytuację w związku z epidemią.

Wygląda na to, że ryzyko związane z wojną handlową między USA a Chinami zmalało, ale "koronawirus wnosi nowy element niepewności” co do perspektyw rozwoju światowej gospodarki - powiedziała była szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego podczas konferencji w Paryżu zorganizowanej przez dziennik finansowy "Les Echos".

Jak komentuje AFP, jest to wyraźna zmiana wobec poprzednich, optymistycznych prognoz EBC.

Lagarde zapewniła jednak, że EBC, kontynuując politykę skupowania aktywów na rynku i utrzymując bardzo niskie stopy procentowe, "działa jako automatyczny i skuteczny stabilizator" strefy euro.

AFP przypomina, że szef Fed, amerykańskiego banku centralnego, Jerome Powell powiedział w ubiegłym tygodniu, że "śledzi bardzo uważnie" rozwój sytuacji związanej z epidemią koronawirusa. "Jest oczywiste, że będzie on miał przynajmniej krótkoterminowy wpływ na produkcję w Chinach" - ocenił Powell i dodał, że skutki problemów Chin odczują następnie inne gospodarki.

Reklama

Jak podaje AP, inwestorzy oczekują, że ze względu na ryzyko, jakie niesie dla chińskiej gospodarki epidemia, Fed zdecyduje się na kolejne obniżenie stóp procentowych.

Wiele firm, w tym takie giganty jak Sony, Apple czy Microsoft, może odczuć skutki trudnej sytuacji w Chinach, gdzie - jak pisze AP - gospodarka została częściowo zablokowana przez środki, jakie podjęto, by powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa z Wuhanu.

Firma Sony ostrzegła już inwestorów, że ze względu na epidemię prawdopodobnie odnotuje zyski mniejsze od prognozowanych.

Po okresie niepokojów na giełdach i spadkach głównych chińskich indeksów na początku tygodnia, które nazwano "czarnym poniedziałkiem", sytuacja na giełdach poprawiła się, a inwestorzy z ulgą przyjęli decyzję Ludowego Banku Chin o wpuszczeniu na rynek zastrzyku gotówki o równowartości 173 mld dol., aby zapewnić mu płynność i ograniczyć wpływ obaw o rozprzestrzenianie się wirusa na gospodarkę.

Państwa OPEC oraz inni producenci ropy, w tym Rosja, podjęły we wtorek rozmowy na temat dalszej redukcji wydobycia surowca ze względu na epidemię koronawirusa, która może prowadzić do spadku popytu.

Producenci ropy chcą utrzymać ceny surowca, które spadają ze względu na epidemię wirusa z Wuhanu. Notowania ropy typu Brent zeszły poniżej symbolicznego progu 60 dolarów za baryłkę. W ciągu miesiąca jej cena spadła o 11,9 proc., co jest największym spadkiem od 2018 roku. Jednak we wtorek, na wieść o prawdopodobnym ograniczeniu produkcji przez OPEC+, wzrosły nieznacznie notowania ropy.

Według analityków firmy Oanda Corporation komisja techniczna może zarekomendować, by kraje OPEC+ zmniejszyły produkcję o "od 500 tys. do 1 mln baryłek dziennie" - relacjonuje AFP.

AP podaje, że Oxford Economics obniżył prognozę wzrostu gospodarczego Chin z 6 proc. do 5,4 proc. PKB.

Jeżeli produkcja w wielu chińskich zakładach pozostanie zawieszona przez kolejne tygodnie, to odbije się to bardzo źle na amerykańskich fabrykach, które uzależnione są od importu z Chin.

Miasto Wuhan, gdzie rozpoczęła się epidemia, jest m.in. ważnym producentem części dla przemysłu motoryzacyjnego w USA. Wstrzymanie produkcji w chińskich zakładach wpłynie też na wiele sektorów, w tym na amerykański przemysł farmaceutyczny, producentów elektroniki i chipów komputerowych, a nawet zabawek.