Dziennik „Mint” sugeruje słabą wykrywalność wirusa u zmarłych pacjentów.

Na trzy dni zamknięto szkołę Shriram Millenium w Noidzie sąsiadującej ze stolicą Indii Delhi, gdzie uczyło się dwoje dzieci pacjenta zarażonego nowym koronawirusem. Rodzic mieszkający w Delhi był wcześniej we Włoszech.

Dzieci zakażonej osoby zostały w domu już w poniedziałek. Jednak 28 lutego kilkoro uczniów wzięło udział w imprezie urodzinowej w domu zakażonego pacjenta. „Wezwaliśmy rodziców na spotkanie, żeby poinformować o sytuacji i zapobiec panice. Jesteśmy w kontakcie z władzami szkoły i rodzicami” - powiedział dziennikowi „Hindustan Times” Anurag Bhargava, szef służb medycznych dzielnicy Gautam Budh Nagar w Noidzie.

Dr Bhargava poinformował, że władze przeprowadzają dezynfekcję szkoły Shriram Millenium. Druga szkoła w tej okolicy odwołała lekcje do 9 marca.

Reklama

We wtorek sześć kolejnych osób z podejrzeniem zakażenia koronawirusem trafiło do szpitalnych izolatek w mieście Agra. „Te osoby weszły w kontakt z zarażonym pacjentem w Delhi” - napisało w oświadczeniu ministerstwo zdrowia. Mogły się one zarazić wirusem na imprezie urodzinowej. Ministerstwo czeka na wyniki badań pobranych od nich próbek.

Drugi nowy przypadek koronawirusa wykryto w Hajderabadzie, w południowoindyjskim stanie Telangana. Zakażona osoba przyleciała z Dubaju 17 lutego, pięć dni później udała się do prywatnego szpitala z objawami grypy. W niedzielę trafiła do publicznego szpitala.

Trzecią zarażoną osobą jest Włoch, który podróżował z grupą turystów po północnych Indiach. W momencie wykrycia zakażenia przebywał w mieście Dżajpur. Wynik pierwszego badania był negatywny, a drugiego pozytywny. Trzecią próbkę potwierdzającą zakażenie zbadano w laboratorium specjalistycznym w mieście Puna.

Trzy nowe przypadki koronawirusa oznaczają wzrost liczby infekcji na terenie Indii do sześciu. Poprzednie trzy przypadki wykryto w południowoindyjskim stanie Kerala.

„Oficjalne dane o zmarłych (z powodu koronawirusa - PAP) mogą być niedoszacowane z uwagi na ogromne luki w krajowej bazie danych służby zdrowia” - twierdzi w specjalnym raporcie dziennik „Mint”.

Dziennikarze zbadali dane rządowe dotyczące rejestracji zgonów w Indiach. Okazuje się, że rejestrowanych jest 77 proc. zgonów, głównie w miastach. Z tej liczby tylko 22 proc. kart zgonu jest podpisana przez lekarzy, którzy badali przyczynę śmierci.

Co gorsza, według szacunków i badania kanadyjskiego Centre of Global Research przeprowadzonego w latach 2012-2015 w indyjskich szpitalach uniwersyteckich, lekarze podawali właściwą przyczynę śmierci jedynie w 29 proc. przypadków.

Z Delhi Paweł Skawiński (PAP)