Nadzwyczajne procedury związane z koronawirusem mogą sparaliżować pracę urzędów. Wszystko przez brak szczegółowych przepisów w tym zakresie.
W obliczu pandemii coraz więcej firm i instytucji decyduje się na pracę zdalną. Również Dobrosław Dowiat-Urbański, szef służby cywilnej, w specjalnym stanowisku skierowanym do dyrektorów generalnych urzędów zaapelował o wysłanie pracowników do domu. Jednak zdaniem ekspertów takie rozwiązanie jest w ich przypadku mało skuteczne i często niewykonalne – choćby ze względów bezpieczeństwa.

Odrabianie zaległości

Na mocy art. 3 ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. poz. 374) pracodawca może polecić pracownikowi przejście na pracę zdalną. Z tego rozwiązania chce skorzystać m.in. administracji publiczna. Taką możliwość ma jednak ograniczona grupa urzędników. W pierwszej kolejności wykluczeni są ci, którzy zajmują się bezpośrednią obsługą interesantów. A na razie nic nie wskazuje na to, żeby ludzie w związku z zagrożeniem epidemią rezygnowali w wizyt w urzędach. Przeciwnie, wielu wykorzystuje ten czas na załatwienie zaległych spraw.
– W piątek wydziały paszportowe zalała lawina rodziców, którzy – korzystając z tego, że uczniowie mają wolne – chcą wyrobić sobie dokumenty – mówi Robert Barabasz, szef NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim.
Reklama
Część instytucji zdecydowała się jednak na wprowadzenie ograniczeń. – Udało nam się przekonać resort finansów do tego, aby zamknąć urzędy skarbowe na bezpośredni kontakt z poszczególnymi wydziałami. Działają tylko biura podawcze. Jeśli ktoś zachorowałby np. w urzędzie na stołecznym Targówku, w którym pracuje ok. 280 osób, a każdego dnia obsługiwanych jest 2 tys. petentów, to dopiero byłby paraliż – mówi Tomasz Ludwiński, przewodniczący Krajowej Sekcji Administracji Skarbowej NSZZ „Solidarność”.

Z kwitami do domu

Zdaniem ekspertów do prawdziwego paraliżu w urzędach może dojść wtedy, kiedy w konkretnej instytucji pojawi się pierwszy przypadek zakażenia wirusem.
– Urzędnicy się dobrze znają i kontaktują, więc wszyscy będą natychmiast o tym wiedzieć, a wtedy nagle pojawią się zwolnienia na żądanie lub ucieczki na chorobowe – przestrzega Robert Barabasz.
Chcąc uniknąć takich sytuacji, dyrektorzy generalni zalecają urzędnikom pracę w domu. I od razu pojawiają się pierwsze problemy, bo w urzędach działa elektroniczny obieg dokumentów, do którego nie ma dostępu nikt z zewnątrz. Z naszych informacji wynika, że w urzędach administracji rządowej informatycy pracują już nad rozwiązaniami pozwalającymi na dostęp z domu przynajmniej do wybranych dokumentów. Są też wątpliwości, czy urzędnik może zabrać część zadekretowanych na siebie dokumentów i bez odpowiednich zabezpieczeń pracować nad nimi zdalnie. Robert Barabasz zwraca uwagę, że po połączeniu z urzędem za pomocą zwykłej domowej sieci dokumenty nie będą wystarczająco zabezpieczone. – Z tego powodu wielu urzędników będzie się bało, że trafią one w niepowołane ręce. Część z nich nie będzie chciała pracować zdalnie – podkreśla.
Stąd kolejne wątpliwości dyrektorów generalnych: czy urzędnika można zmusić do pracy na odległość i jak długo może to trwać. Dobrosław Dowiat-Urbański apeluje, aby urzędy wykorzystywały pracę zdalną w maksymalnym stopniu. Przyznaje jednak, że specustawa nie zawiera regulacji normujących szczegółowe zagadnienia, które wiążą się z tą nadzwyczajną formą świadczenia pracy. Aczkolwiek stoi na stanowisku, że wspomniany art. 3 przyznaje pracodawcy prawo wydania pracownikowi polecenia wykonywania pracy w tej formie.
– Nie jest wymagana zgoda ani inicjatywa pracowników. Nie ma więc potrzeby zawierania w tej sprawie porozumienia. Takie polecenie służbowe należy traktować jako wiążące, a odmowa jego wykonania może doprowadzić do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wynikającego z ustawy o służbie cywilnej – wskazuje Dobrosław Dowiat-Urbański.

Praca bez procedur

Każdy urząd na wypadek poddania kwarantannie powinien wcześniej zadbać, aby część urzędników pracowała z domu.
– Pracodawca w specustawie otrzymał szczególne prawo do wysyłania na pracę zdalną. W ustawie o służbie cywilnej jest jednak zapis, że należy tak zorganizować pracę urzędu, aby nie ograniczać dostępu do niego obywatelom. Komunikacja przez internet jest dla części petentów pewnym ograniczeniem. Na dyrektorach generalnych ciąży więc bardzo duża odpowiedzialność – mówi dr Jakub Szmit z Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert ds. administracji publicznej.
– Wcale mnie nie dziwi, że mają oni tyle wątpliwości. W urzędach po prostu nie ma opracowanych procedur na wypadek takiego zagrożenia jak epidemia – dodaje.
Związkowcy wskazują, że w administracji rządowej dopiero opracowuje się wewnętrzne zarządzenia dotyczące pracy zdalnej. I podkreślają, że powinny w nich być określone szczegółowe procedury.