Sejm w czwartek w nocy poparł prawie połowę poprawek Senatu do ustawy dotyczącej tarczy antykryzysowej. Wśród odrzuconych poprawek znalazła się propozycja, aby pracownicy szpitali, mający kontakt z osobami podejrzanymi o zakażenie koronawirusem oraz ratownicy medyczni, musieli obowiązkowo raz w tygodniu przechodzić odpowiednie testy.

Rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz w piątek w radiu TOK FM powiedział, że takie prewencyjne testowanie służb medycznych "nie odbywa się nigdzie na świecie".

"My dzisiaj umożliwiamy przede wszystkim testowanie osób, które mają podejrzenie kontaktu z zakażeniem. Jeżeli nagle zaczniemy wykonywać tygodniowo powiedzmy ok. 500 tys. testów, 98 proc. z nich będzie negatywnych" – wskazał.

Zaznaczył, że obecne zasady kierowania na testy są zgodne z rekomendacjami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Powiedział, że kierownictwo szpitala ma prawo zlecać wykonie testów personelowi już w sytuacji, gdy jest podejrzenie kontaktu z osobą zakażoną.

Reklama

"I te testy są w pierwszej kolejności wykonywane dzisiaj w laboratoriach polskich, bo personel medyczny ma uprzywilejowaną ścieżkę. Ale nie możemy mówić, że nagle co tydzień zaczniemy badać kilkaset tysięcy osób prewencyjnie, bo nic nam to nie da, nic nie powie o stanie zakażeń" – powiedział.

Ocenił, że cotygodniowe wykonywanie takich testów prewencyjnych ograniczyłoby możliwości przeprowadzania badań dla osób ze wskazań i dla osób z objawami.

Resort zdrowia szacuje, że obecnie polskie laboratoria mogą wykonać ok. 20 tys. testów na dobę. W czwartek MZ poinformowało, że w ciągu doby takich testów wykonano 12,5 tys.(PAP)

Autorka: Olga Zakolska