Jak wyjaśniono, w połowie kwietnia br. Centrum Monitoringu Sytuacji Gospodarczej przeprowadziło badanie dotyczące sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstw. Wzięły w nim udział firmy członkowskie organizacji zrzeszonych i współpracujących z Radą Przedsiębiorczości, której współzałożycielem jest Business Centre Club.

"Respondenci oceniają kondycję swoich firm w skali od 0 do 10 na 3,6. Łącznie negatywne oceny sformułowało 55,2 proc. (oceny od 0-4). Z tego aż 16,4 proc. firm ocenia kondycję swojej firmy bardzo źle (0)" - czytamy w informacji.

"Ale są również pozytywne oceny, łącznie to 18,9 proc. (6-10). Jedynie (lub aż) 1,1 proc. dało najwyższą ocenę (10 - bardzo dobrze). Są więc branże i firmy, które w obecnej sytuacji radzą sobie całkiem dobrze, ale te firmy są w mniejszości" - zauważono.

Z badania wynika, że gorzej kondycję firmy oceniają samozatrudnieni i mikro firmy (w skali od 0 do 10 odpowiednio 2,9 i 3,4). W dużych firmach (zatrudnienie większe niż 250 osób) średnia ocen jest nawet po stronie pozytywnej (5,3).

Reklama

"Spośród branż najgorsza kondycja jest w usługach dla ludności (kosmetyczne, fryzjerskie) - 2,2 i w turystyce, gastronomii - 1,7. Lepsze oceny są w handlu - 4,6, produkcji 4,3 i budownictwie 5,1 1 (w skali od 0 do 10)" - napisano.

Badanie pokazało, że zgodnie z oczekiwaniami obecna kondycja firm jest zdeterminowana "koronakryzysem" - 76,1 proc. respondentów uważa, że epidemia negatywnie wpłynęła na ich biznes. Średnia ocena w skali 0-10 to 2,4.

Większość firm (94 proc.) oczekuje spadku przychodów w kwietniu, średnio o ok. 55 proc. Ponadto ok. 88 proc. oczekuje zmniejszenia zatrudnienia, przy średniej redukcji 15,5 proc. Największe spadki przychodów są oczekiwane w małych firmach (72 proc. dla samozatrudnionych wobec 33 proc. w dużych firmach).

Jak zauważono, podobnie jest w przypadku redukcji zatrudnienia. Duże firmy średnio oczekują 7-proc. redukcji, podczas gdy w mikrofirmach wskaźnik ten wynosi 16,6 proc.

"Duży spadek zakładają też średnie firmy (50-249 zatrudnionych), tj. 15,3 proc. Ten segment stanowi duże zagrożenie dla gospodarki, gdyż dla średnich firm zakres instrumentów pomocowych jest dużo mniejszy i zwolnienia w takiej skali, jak oczekiwane, odbiłyby się dużym wzrostem bezrobocia" - napisano w raporcie.

"Oczekiwany średni spadek zatrudnienia w maju to 18,5 proc. rdr, a dla przychodów to ok. 56 proc." - podano.

Jednocześnie, jak zauważono, najczęściej wskazywaną przyczyną złej sytuacji firm jest spadek popytu, dopiero na drugim miejscu jest zamknięcie gospodarki. Na trzecim miejscu są zatory płatnicze, co wskazuje jak ważnym problemem jest płynność firm.

Poza tym z badania wynika, że ponad 3/4 firm ma bufory płynnościowe najwyżej na 3 miesiące, przy czym połowa z nich (38,3 proc. ogółu) nie przetrwa miesiąca.

"W tej chwili 10 proc. ankietowanych firm już utraciło płynność, a kolejnym 7 proc. grozi to w ciągu najbliższych 2 tygodni, jednak skala problemów jest znacznie większa wśród samozatrudnionych czy firm świadczących usługi dla ludności bądź turystyczne. Wśród nich ok. 1/3 firm już utraciło bądź zaraz utraci płynność" - podkreślono.

Zgodnie z informacją, im mniejsza firma tym ma większe problemy z płynnością. Wśród dużych firm ok. 59 proc. deklaruje bufory na ponad 3 miesiące. W przypadku samozatrudnionych i mikrofirm jest to tylko ok. 15 proc. W przypadku samozatrudnionych 27 proc. już utraciło płynność, ok. 12 proc. nie przetrwa miesiąca, a 46 proc. może przetrwać od 1 do 3 miesięcy.

"Najmniejsze bufory płynnościowe mają firmy z branży usług dla ludności, tj. kosmetyczne i fryzjerskie. Te firmy w planie otwierania gospodarki są na końcu. Tak długo firmy nie przetrwają" - napisano. Podobnie z turystyką i gastronomią, dodano.

"Wśród firm, które doświadczają opóźnień w płatnościach od klientów lub mają problemy z przedłużającymi się zwrotami VAT, dwukrotnie więcej chce opóźnić zapłatę swoim kontrahentom, niż wśród pozostałych firm" - czytamy.

Firmy były też pytane o instrumenty pomocowe. Najlepiej oceniono umorzenie składek ubezpieczeniowych (wskazało to 81 proc. respondentów). Ok. 44 proc. respondentów wskazało na dopłaty do wynagrodzeń, a ok. 37 proc. na odroczenie zaliczek PIT.

"Ponad 69 proc. wskazuje na niejasność przepisów w zakresie instrumentów pomocowych. Tarcza antykryzysowa jest zbyt skomplikowana. 56 proc. firm wskazuje też na nadmiar biurokracji, a 42 proc. na brak wsparcia ze strony urzędników" - napisano w raporcie.

Ponadto, jak wynika z badania, prawie 38 proc. firm nie wie, kiedy nastąpi otwarcie gospodarki. Ponad 26 proc. twierdzi, że później niż na początku lipca, co - według BCC - jest raczej wyrazem rezygnacji, gdyż tak długie zamknięcie gospodarki może wywołać głęboką recesję. "Jedynie ok. 5 proc. wskazuje na maj, 15 proc. na czerwiec, a 16 proc. na lipiec" - dodano.

Zgodnie z komunikatem badanie przeprowadzono w dniach 9-17 kwietnia br. metodą CAWI. N=500 (w tym kompletnych ankiet N’=447). Kwestionariusz rozesłano do firm członkowskich i współpracujących z organizacjami zrzeszonymi i współpracującymi z Radą Przedsiębiorczości.

Autor: Marcin Musiał