W sobotę na Placu Zamkowym w Warszawie odbył się tzw. strajk przedsiębiorców, którzy protestowali w związku z ich pogarszającą się sytuacją wynikającą z epidemii koronawirusa. Protestujący chcieli przejść pod Pałac Prezydencki i pod Sejm, jednak tak się nie stało. Funkcjonariusze policji, którzy przybyli na miejsce, informowali, że zgromadzenie jest nielegalne i wzywali do rozejścia się. Policjanci otoczyli protestujących kordonem i zaczęli ich legitymować.

Demonstranci byli prewencyjnie zatrzymywani. Jak informowała policja, zatrzymano ponad 380 osób, a 150 osób ukarano mandatami. Do sądów trafi ponad 220 wniosków o ukaranie, a do sanepidu notatki o łamaniu obostrzeń antywirusowych. Podczas demonstracji informowano o zatrzymaniu chronionego immunitetem senatora Jacka Burego (KO). Rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak zapewniał, że nie doszło do jego zatrzymania. "Pan senator nie był zatrzymany. Podkreślam jeszcze raz: sam wszedł do radiowozu, sam postanowił, że w nim pozostanie, sam z tego radiowozu wyszedł" – podkreślał policjant.

O kwestię rejestracji zgromadzeń pytany był we wtorek prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. "Ja współpracuję z rządem w bardzo wielu kwestiach, to rząd wydał obostrzenia mówiące o zakazie zbierania się ludzi powyżej 50 osób. W związku z tym, że mamy tego typu rozporządzenia, nie zarejestrowałem tej demonstracji. Nie wydałem żadnej decyzji, ale nie zarejestrowałem tej demonstracji" - powiedział.

Podkreślił przy tym, że zasadne jest pytanie, podnoszone m.in. przez RPO i wielu konstytucjonalistów, czy "sytuacja, którą dzisiaj mamy w Polsce - gdzie rząd nie ogłosił stanu klęski (żywiołowej - PAP) - rzeczywiście uprawnia nas do tego, żeby zabierać nam prawa podstawowe, jeżeli chodzi o demonstracje, zwłaszcza przy zachowaniu dystansu".

Reklama

"Ja widziałem wiele demonstracji na całym świecie, gdzie ludzie zachowywali dystans i policja nie wyciągała pałek. Rząd miał przygotować dla przedsiębiorców tarczę, a przygotował pałki. Nie było żadnego zagrożenia na ulicach Warszawy. Ja traktuję to zgromadzenie jako zgromadzenie spontaniczne. I na pewno nie było żadnego uzasadnienia, żeby aresztować ponad 300 osób" - powiedział prezydent stolicy.

W związku z protestem Rzecznik Praw Obywatelskich poinformował w poniedziałek, że zwróci się do MSWiA i prezydenta stolicy, wnioskując m.in. o "poluzowanie" całkowitego zakazu manifestacji i rejestrację zgłaszanych zgromadzeń.

Jak podkreślił, kiedy organizatorzy sobotniego protestu złożyli zawiadomienie ratusza o woli zorganizowania protestu, m.st. Warszawa nie zarejestrowało zgromadzenia i nie wydało decyzji administracyjnej o zakazie jego zorganizowania. Zamiast tego poinformowało organizatorów o odmowie wpisania zgromadzenia do rejestru ze względu na obowiązujące przepisy rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii.

Ostatecznie, po odwołaniu organizatorów, warszawski sąd apelacyjny uznał, że generalny zakaz zgromadzeń na czas zagrożenia koronawirusem określony w rozporządzeniu może być niekonstytucyjny. Jednocześnie sąd – z powodów proceduralnych – nie mógł uchylić działań prezydenta Warszawy, bo informacja przekazana organizatorom nie miała formy decyzji administracyjnej. (PAP)

Autorka: Sonia Otfinowska