Andrzej Duda był pytany w Telewizji Trwam m.in. o spory polityczne związane z wyborami prezydenckimi. Powiedział, że kwestią fundamentalną jest, by 6 sierpnia rozpoczęła się nowa kadencja prezydenta.

"Dla mnie, jako tego, który jest także odpowiedzialny konstytucyjnie za tak zwaną ciągłość władzy państwowej, najbardziej w tym wszystkim istotna jest jedna rzecz – żeby prezydent, który zostanie wybrany w tegorocznych wyborach prezydenckich mógł objąć urząd 6 sierpnia tego roku. To jest kwestia fundamentalna" – podkreślił prezydent.

Przypomniał, że 5 sierpnia przypada ostatni dzień obecnej kadencji prezydenta. "Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że kadencja prezydencka się kończy i nie ma tego, kto wygrał wybory prezydenckie. To jest dla mnie coś niewyobrażalnego i uważam, że teraz podstawowym obowiązkiem wszystkich polityków, niezależnie od barw politycznych, jest doprowadzić do tego, żeby te wybory prezydenckie mogły się spokojnie odbyć, żeby obywatele mogli dokonać wyboru, oddać głos i żeby został zachowany porządek konstytucyjny i ład ustrojowy" – powiedział Andrzej Duda.

Prezydent był pytany przez prowadzącego o słowa marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, że "jeżeli zastąpi on Dudę, to majestat Rzeczypospolitej na tym nie ucierpi". Odpowiedział, że "marszałek Senatu chyba nie zna polskiej konstytucji".

Reklama

"Polska konstytucja jest napisana w sposób bardzo jasny i wynika z niej (...), że jeżeli we wskazanych w konstytucji przyczyn zabraknie prezydenta, czy też nie będzie on zdalny do wykonywania swoich obowiązków, to wówczas w pierwszej kolejności zastępuje go marszałek Sejmu, a nie marszałek Senatu" – zaznaczył.

Jak dodał, "obowiązkiem pana marszałka, jeżeli jest uczciwym politykiem, jest doprowadzić do tego, żeby Senat podjął wreszcie pracę nad ustawą, a nie zwlekał za każdym razem w procesie legislacyjnym 30 dni".

"Problem, który mamy dzisiaj w Polsce, i to że m.in. wybory się nie odbyły, wynikało również z tego, że Senat za każdym razem czekał 30 dni, mogąc za każdym razem szybciej pracować" – powiedział prezydent.

Jego zdaniem widać tu "ewidentną obstrukcję ze strony większości senackiej i marszałka". "Ja uważam, że prestiż Rzeczypospolitej ucierpi w każdym przypadku, jeśli okaże się, że kadencja prezydencka się zakończyła, a prezydent nie został wybrany. To będzie sensacja na skalę światową, ale nie pozytywna, ale negatywna" – podkreślił Andrzej Duda.