Inwestorzy uznali, że obniżenie prognoz zysku przez GE, jednego z potentatów amerykańskiego przemysłu, było posunięciem wyjątkowo „trzeźwym” i dokonali przecen akcji koncernu na 5,8 proc.

Z kolei tuzy amerykańskiej bankowości – Bank of America Corp., Wells Fargo & Co. i JPMorgan Chase - nadawały ton wyprzedaży walorów bankowych. American International Group, jeszcze do niedawna największe towarzystwo ubezpieczeniowe na świecie, spadło o 22 proc., bo 19 amerykańskich stanach rozpoczęto sprawdzanie premii udzielanych przez koncern swoim pracownikom.

Indeks S&P 500 runął na 2 proc., redukując dorobek wypracowany od 9 marca, kiedy padło 12-letnie minimum, do mniej niż 14 proc. Dow Jone ześlizgnął się na 1,7 proc., a technologiczny Nasdaq potaniał o 1,8 proc.

"Jak można usprawiedliwić 20-proc. wzrost na rynku, kiedy sprawy nie posunęły się na lepsze nawet o te 20 proc.?” – ironizuje Richard Campagna, szef ds. inwestycji 300 North Capital w Pasadenie, Kalifornia. „ Gospodarka (wprawdzie) siada, ale dalej walczy” – dodaje Campagna.

Reklama

S&P 500 Financials Index w ciągu niespełna dziesięciu dni zyskał prawie 50 proc. na fali spekulacji, że najgorsza faza kryzysu finansowego już się skończyła, skoro Citigroup, Bank of America Corp. i JPMorgan Chase & Co. oświadczyły, że w styczniu i lutym przynosiły zyski. Jednak w piątek na parkietach banki te straciły 7-11 proc. swej wartości rynkowej.