Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju ma dzisiaj opublikować raport w tej sprawie. Z informacji uzyskanych wcześniej przez „Financial Times” wynika, że pomoc w zeszłym roku wzrosła o 11,9 proc.

Z danych tych wyłączono efekty, jakie dają umorzenia długów, co może jeszcze bardziej wskazywać na zmiany w skali roku. Wyniki uwzględniają natomiast inflację oraz ruchy walut.

W 2008 roku kraje OECD przeznaczyły na pomoc zagraniczną średnio 0,3 proc. swego dochodu narodowego, czyli znacznie poniżej progu 0,7 proc., ustalonego przez Organizację Narodów Zjednoczonych.

Reklama

OECD zapewne powie, że łączna kwota 119,6 miliardów dolarów przekazanych na pomoc jest najwyższą w dotychczasowej historii. Ale udział dochodów narodowych rzędu 0,3 proc. – gdy w 2007 roku było 0,28 proc. – oznacza powrót do poziomu pomocy z 1993 roku.

Najmniej hojnymi donatorami ze względu na udział dochodu narodowego są USA i Japonia, wynosi on zaledwie 0,18 proc., w porównaniu z wielkością 0,38 proc. dla Niemiec, 0,39 proc. dla Francji i 0,43 proc. dla Wielkiej Brytanii.

W liczbach bezwzględnych Stany Zjednoczone wydały na pomoc najwięcej ze wszystkich państw, bo 26 mld dolarów, chociaż kwota ta blednie wobec sumy 70 mld dolarów, którą łącznie na rzecz pomocy zagranicznej wyasygnowała Unia Europejska.

Szwecja, Luksemburg, Dania, Norwegia i Holandia to jedyne kraje, które wydały na ten cel więcej niż 0,7 proc. postulowanego przez ONZ. Wielka Brytania, która podczas szczytu G8 w szkockim Gleneagles w 2005 roku forsowała duże podwyżki pomocy zagranicznej, jest teraz na dobrej drodze, aby zgodnie z własną obietnicą zwiększyć pomoc o 24 proc. , co OECD określa mianem „zasadniczego windowania swej pomocy”.

Ale Włochy, które obecnie piastują przywództwo G8, nie dotrzymały swego zobowiązania podniesienia pomocy do poziomu 0,51 proc. dochodu narodowego do 2010 roku. Ponieważ ich pomoc spadła w 2008 roku o 1,4 proc, toteż przez najbliższe dwa lata powinna zwiększyć się o 153 proc.

OECD obawia się, że solenne obietnice, pod którymi podpisano się w Gleneagles zostaną teraz odwołane z powodu globalnego kryzysu finansowego, który uderzył w budżety narodowe i w plany pomocy zagranicznej. W latach 1992-1997, gdy spowolnienie gospodarcze było znacznie bardziej łagodne, pomoc zagraniczna obniżyła się z poziomu 0,33 proc. dochodów narodowych do 0,22 proc.

Gdyby do takiego spadku teraz doszło, powiększył on by jedynie efekt dramatycznego odpływu prywatnego kapitału z gospodarek wschodzących od początku kryzysu. Instytut Międzynarodowych Finansów (IIF) ocenia, że napływ prywatnego kapitału do gospodarek wschodzących spadnie w tym roku do zaledwie 165 miliardów dolarów, wobec rekordowej kwoty 929 mld dol. w 2007 roku.

Łączna pomoc dla Czarnej Afryki zwiększyła się tylko nieznacznie, wzrastając w 2008 roku o 0,4 proc. Ten slaby rezultat maskuje dodatkowo spadek wartości umorzonego zadłużenia. Bo wyłączając ten jednorazowy efekt, pomoc wzrosła o 10 proc.

Organizatorzy kampanii na rzecz pomocy dla krajów rozwijających się narzekają, że środki mobilizowane dla wsparcia biednych są ułamkiem wobec funduszy spoczywających w światowych bankach.

Max Lawson, szef finansów w charytatywnej organizacji Oxfam, mówi: „Pomimo wzrostu, który należy powitać, poziom pomocy, rzędu 0,3 proc. , pozostaje maleńki w porównaniu z gospodarkami bogatych państw. To nadal mniej niż w 2005 roku”.

„Dla najbiedniejszych ludzi pomoc jest absolutnie kluczowa dla przetrwania, zwłaszcza w obecnie brutalnej rzeczywistości gospodarczej. Takiej pomocy potrzeba znacznie więcej i to teraz” – konkluduje Lawson.

T.B.