Choć Polska właśnie podpisała wstępny kontrakt na zakup gazu z Kataru, to nie jest wcale przesądzone, że otrzymamy bliskowschodni surowiec. Gaz może dostarczyć bowiem Gazprom, od którego chcieliśmy się uniezależnić.
Za pięć lat do Polski dotrą pierwsze statki ze skroplonym gazem ziemnym z Kataru. Przez 20 lat gaz do terminalu w Świnoujściu przesyłać będzie nam koncern Qatargas - wynika z tzw. umowy ramowej podpisanej wczoraj przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). Choć wydarzenie to określono już przełomowym momentem dla polskiej energetyki, to takim wcale może się ono nie okazać. Zakup LNG dla terminalu w Świnoujściu miał bowiem uniezależnić Polskę od dostaw gazu ziemnego z Rosji.

Fabryka koło Petersburga

- LNG to jeden z najważniejszych kroków na drodze do dywersyfikacji źródeł gazu w naszym kraju - podkreśla Michał Szubski, prezes PGNiG.
Tymczasem - zdaniem Andrzeja Sikory, prezesa Instytutu Studiów Strategicznych - LNG, które mamy kupować od 2014 roku od Qatargasu, wcale nie musi pochodzić z Bliskiego Wschodu.
Reklama
- Wielce prawdopodobne jest, że dostarczy nam go rosyjski Gazprom, który praktycznie zmonopolizował obecne dostawy gazu do Polski. Nie bez powodu zresztą poinformował on na dzień przed podpisaniem umowy między PGNiG i Qatargasem o planowanej budowie fabryki LNG w Primorsku koło Petersburga - twierdzi Andrzej Sikora.
Zgodnie z planami instalacja Gazpromu do skraplania gazu LNG ma produkować 5-7,2 mln ton LNG rocznie (uruchomienie tzw. Baltic LNG mogłoby nastąpić, kosztem 3,7 mld dol., w 2012 roku). Według Andrzeja Sikory, jeśli ten nadbałtycki projekt zostanie zrealizowany, Qatargas nie będzie chciał ponosić dużych kosztów związanych z transportem LNG z Bliskiego Wschodu do Świnoujścia, lecz zdecyduje się na zakup lub wymianę gazu (tzw. swap) z Gazpromem.
- Powszechną praktyką na tym rynku jest stosowanie dostaw swapowych. Dla Kataru w tym wypadku będzie to bardziej opłacalne rozwiązanie - zaznacza.

Osiem procent potrzeb

Eksperci uważają, że w tym kontekście dobrze stało się, że zakontraktowane dostawy nie są znaczące - szacuje się, że w 2014 roku zaspokoją niecałe 8 proc. krajowych potrzeb. Kontrakt z Qatargas na początku wykorzysta 56 proc. możliwości przeładunkowych gazoportu (terminal w pierwszym etapie działalności będzie mógł przyjąć w ciągu roku 1,8125 mln ton LNG). Po 2020 roku będzie to już jednak zaledwie niewiele ponad 18 proc. Za 11 lat moce przeładunkowe świnoujskiego terminalu wzrosnąć mają bowiem do ponad 5,437 mln t LNG. Wiele wskazuje więc na to, że w ciągu kilku najbliższych lat konieczne będzie podpisanie kolejnych kontraktów na zakup tego paliwa. Wiceprezes PGNiG Radosław Dudziński mówił nam, że w grę wchodzą również zakupy doraźne (tzw. spotowe).
- Dlatego zostawimy w gazoporcie pewne wolne moce przerobowe - wyjaśniał.

Niższe ceny zakupu

Zdaniem Grzegorza Pytla, eksperta Instytutu Sobieskiego (IS), to dobrze, bowiem PGNiG może dzięki dostawom spotowym zarabiać na niższych cenach zakupu.
- Formuła spotowa zdobywa popularność wśród importerów także z obawy o nieoczekiwane zmiany popytu. Spot zapewnia im poza tym większą elastyczność, pozwala zredukować koszty i uzyskiwać wyższe marże - podkreśla Grzegorz Pytel.