Indeksy niewątpliwie wspierały bardzo dobre wyniki Credit Suisse, który w I kw. zarobił dwa razy tyle ile oczekiwał rynek. Widać dokładnie, że branży finansowej nie można jednym ruchem ręki spisywać na straty. Dzisiejszy raport był o tyle ważny, że nie miały na niego wpływ zmiany w księgowości, które zaburzają wyniki amerykańskich instytucji. Podobnie optymistycznie zaskoczyły wyprzedzające indeksy PMI dla Eurolandu. Zarówno sfera usług, jak i przemysł w kwietniu kontynuowały powolny proces ożywienia.

Rynek kierowany optymizmem pod sam koniec potrafił wybić się w kierunku północnym z wcześniejszej konsolidacji, ale samo zamknięcie było już nieco gorsze. Tym niemniej wzrost o jeden procent i utrzymanie się powyżej poziomu 1700 punktów można uznać za sukces, gdyż popołudniowe dane zza oceanu do najlepszych już nie należały. Co prawda liczba nowych bezrobotnych była zgodna z oczekiwaniami, ale dane z rynku nieruchomości były już gorsze.

Na rynku walutowym złoty dzień rozpoczął od lekkiego wzmocnienia, ale była to klasyczna cisza przed burzą, która nadeszła popołudniu. Po godzinie 14.00 nasza waluta zaczęła szybko tracić, co może nieco dziwić, gdyż niekorzystne informacje o deficycie za rok ubiegły były znane już wczoraj. Czyżby była to spóźniona reakcja?

Więcej komentarzy giełdowych w serwisie "Komentarze giełdowe".

Reklama