Utrzymuje się obawa, że zasłonięcie przez WIG luki hossy z końca lipca, co miało miejsce 8 sierpnia, zapowiada większą presję podażową. Z sierpniowych sesji jedynie dwie wypadły dość okazale, co pokazuje, że kupujący nie są zbyt aktywni. Zresztą w dużym stopniu jest to zrozumiałe. Żaden z poważnych problemów, z jakimi borykają się giełdy przez ostatnie miesiące, nie jest rozwiązany. Można mieć tylko nadzieje, że w przyszłości staną się mniej dotkliwe. Nadzieje mają jednak to do siebie, że nie zawsze się spełniają. Dlatego w trudnych czasach decyzje powinniśmy opierać na twardych faktach, a te wciąż skłaniają do ostrożności.

Chodzi zarówno o chwiejną sytuację w sektorze finansowym, niepewne perspektywy rynków nieruchomości, jak również pogarszającą się sytuację na rynkach pracy, szczególnie w Ameryce. Nie widać więc szans na lepszą przyszłość, natomiast wciąż na horyzoncie są czarne chmury. Wpływ gorszych wiadomości łagodzi taniejąca ropa, ale coraz nowe dołki nie są już w stanie wynieść indeksów do nowych maksimów. To skłania do zastanowienia, co stanie się, gdy ceny surowców mocno odbiją. Po 20-proc. spadku indeksu CRB i znacznie większym części towarów jest to bardzo prawdopodobne. Jak na to zareagują inwestorzy? Czy zaczną obawiać się powrotu wzrostów na rynek towarów? Wydaje się, że dopiero wtedy poznamy ostatecznie nastawienie inwestorów do akcji. Jeśli zaczną od nich uciekać, to dostaniemy potwierdzenie, że ostatni wzrost wynikał głównie z psychologicznego wpływu taniejących paliw i innych surowców. To nie byłaby korzystna diagnoza na przyszłość. Początek dzisiejszych notowań, gdzie ropa drożeje, a ceny akcji spadają, potwierdza, że takie myślenie jest uzasadnione.

Tym bardziej, że martwią wciąż tendencje inflacyjne. Wzrost CPI w USA do 5,6% jest dużym wydarzeniem, ale uwagę przyciąga jednak głównie podniesienie się bazowego wskaźnika inflacji CPI do 2,5%. Tym samym wciąż pozostaje powyżej poziomu akceptowanego przez Rezerwę Federalną. Pozostaje mieć nadzieję, że trwające spowolnienie ograniczy go, gdyż inaczej konieczne staną się podwyżki stóp procentowych, czego ryzyko inwestorzy zdaje się przestali brać pod uwagę. W sytuacji taniejących paliw na plan dalszy zeszły też dane z amerykańskiego rynku pracy, które budzą coraz większy niepokój. Szybko rosnąca liczba nowych bezrobotnych każe liczyć się z dalszymi problemami ze spłatą kredytów hipotecznych i w efekcie presją na ceny domów.

Wciąż martwi nas struktura obrotów na amerykańskiej giełdzie. Jest charakterystyczna dla ruchów korekcyjnych. Niepokojący jest też stopniowy spadek prognoz zysków amerykańskich spółek na III kwartał. Istnieje ryzyko, że zamiast wzrostu przyniesie spadek, a na to inwestorzy zapewne nie są przygotowani. Tym samym ostatecznie otrzymalibyśmy sygnał, że oczekiwana poprawa koniunktury gospodarczej w II połowie tego roku nie nadchodzi.

Reklama

Dziś uwagę naszego rynku przykują głównie dane o płacach. W kontekście problemów, jakich przysparza on polskim firmom, oraz nadziei, że czeka nas już tylko jedna podwyżka stóp procentowych, większy wzrost od oczekiwanego będzie negatywnie przyjęty przez giełdę, jak i rynek obligacji.

Katarzyna Siwek
Expander