- To prawdziwe zapasy pomiędzy zarządem i akcjonariuszami o to kto będzie miał głos - powiedziała Eleanor Bloxham, prezes Corporate Governance Alliance z Columbus w Ohio. Wyniki głosowania są sygnałem od akcjonariuszy odnośnie ich zaangażowania - dodała Bloxham.

Goldman Sachs potrzebuje głosów z 80 proc. akcji będących w obiegu, aby przeprowadzić niektóre decyzje, np. usunąć członka zarządu. To prawo ma chronić mniejszościowych udziałowców przez agresywnymi działaniami zmierzającymi np. do przejęcia kontroli nad spółką.

Lloyd Blankfein, prezes Goldman Sachs przez ponad godzinę odpowiadał na pytania akcjonariuszy na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy.
Akcje spółki straciły 61 proc. w ubiegłym roku, a sama firma musiała skorzystać z 10-miliardowego wsparcia z funduszy rządowych.