"Rosja zwróciła się do Europy i na najbliższej Radzie (Europejskiej) wniosę jej propozycję, by Europa pokryła 50 procent kosztów, których Ukraina nie jest w stanie wnieść" - oznajmił Berlusconi. Ukraina, która sprowadza gaz z Rosji, potrzebuje - oprócz dostaw na bieżące potrzeby - kupić i wtłoczyć do podziemnych zbiorników około 21 mld metrów sześciennych gazu za ok. 4,8 mld dolarów. Władze w Kijowie ubiegały się o kredyt od Rosji m.in. na zakup tego gazu, ale Moskwa odmówiła pożyczki. W zeszłym tygodniu prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew mówił na szczycie UE-Rosja w Chabarowsku, że Rosja ma wątpliwości co do zdolności płatniczej Kijowa. Deklarował, że Moskwa "jest gotowa pomóc państwu ukraińskiemu", ale chciałaby "aby znaczną część tej pracy wzięła na siebie Unia Europejska".

Jak podał w zeszłym tygodniu ukraiński portal "Korrespondent.net" premier Rosji Władimir Putin oznajmił, że Rosja zwracała się do Unii Europejskiej z propozycją wspólnego finansowania napełnienia ukraińskich zbiorników. "Tam odpowiedzieli, że dla Ukrainy pieniędzy nie ma" - cytuje słowa Putina "Korrespondent.net". W środę ten sam portal przytoczył opinię ukraińskiego eksperta Władimira Omelczenki, w której przestrzegał on Unię Europejską przed - jak pisze portal - "decyzją, do której UE popycha Rosja o udzieleniu Ukrainie wspólnego kredytu w wysokości 8 mld dolarów". Rosyjski koncern Gazprom uważa, że Ukraina może mieć problemy również z zapłatą za dostawy rosyjskiego gazu w maju. W poniedziałek szef Gazpromu Aleksiej Miller powiedział, że sytuacja z rozliczeniami jest "bardzo trudna".

Omelczenko, ekspert z kijowskiego Centrum im. Razumkowa, uważa, że jeśli Ukraina nie zgodzi się na rosyjskie warunki, dotyczące udziału Moskwy w zarządzaniu systemem ukraińskich gazociągów, to Kreml nie zaprzestanie jej dyskredytowania jako niezawodnego kraju tranzytowego. Anonimowe rosyjskie źródła rządowe zasugerowały w zeszłym tygodniu, że istnieje groźba powtórki kryzysu gazowego z przełomu roku. Wówczas, na skutek konfliktu na tle cen rosyjskiego gazu dla Ukrainy oraz stawek, które Kijów pobiera za tranzyt rosyjskiego surowca do Europy, Rosja wstrzymała dostawy dla Ukrainy, a potem dla odbiorców w Europie.



Reklama