W miniony weekend wicedyrektor zarządzający MFW John Lipsky powiedział, że w opinii Funduszu jest możliwy „rewolucyjny” krok, czyli stworzenie nowej waluty , która mogłaby być używana przez banki centralne jako część rezerw. Zaś nową walutę emitowałby nowy i niezależny „bank centralny”. Jednocześnie, jak wskazywał Lipsky cytowany przez Bloomberga, następca dolara musiałby być wystarczająco płynny, by rzeczywiście móc służyć jako rezerwa. Lipsky jednocześnie studził zapał przeciwników dolara zebranych na forum ekonomicznym w Sankt Petersburgu: „to nie jest szybka i łatwa decyzja”.

A jeszcze dwa miesiące temu Lipsky mówił ostrożniej, że zamiana dolara na SDRy jest nieprawdopodobna w krótkim czasie, że to bardzo teoretyczne rozwiązanie, a jeśli już – to w bardzo odległym terminie. Niemniej przypominał, że wykorzystanie SDRów jako waluty rezerwowej jest dyskutowane od dziesiątek lat, zaś special drawing rights wchodzą już w skład rezerw walutowych członków MFW. W Polsce, według danych NBP, na koniec ubiegłego roku, oficjalne aktywa rezerwowe wynosiły ponad 44,1 mld euro, z czego SDRy to równowartość tylko 77 mln euro. Należności w walutach wymienialnych to 40,6 mld euro. Nawet w złocie mieliśmy więcej niż w SDRach – ponad 2 mld euro. Jeden dolar to obecnie niecałe 0,65 SDRa. Jeden złoty – ok. 0,20 SDR.

Chiny i Rosja drążą kamień

Decyzja rzeczywiście nie jest łatwa, bo według danych MFW około 70 proc. światowych rezerw walutowych utrzymywanych jest obecnie w dolarze. Jednak szczególnie Chiny (największy posiadacz rządowych amerykańskich papierów) i Rosja, prawie codziennie dorzucają kamyczek do ogródka nazywanego poprawą międzynarodowego systemu walutowego. Chiny zarówno domagają się od USA działań na rzecz zapewnienia wartości posiadanych przez Państwo Środka papierów rządowych, jak i dyskusji o – jak to określił wiceminister spraw zagranicznych Chin He Yafei – superwalucie, która ma służyć zapewnieniu bezpieczeństwa zagranicznych aktywów walutowych wszystkich krajów.

Reklama

Chiny nie od dziś chcą „podkopać” pozycję dolara. Już pod koniec ubiegłego roku chiński rząd ogłosił, że chce kontrakty z sąsiadami rozliczać w juanach. Na początku czerwca do przyjaciół juana dołączyła Rosja, kiedy prezydent Dmitri Miedwiediew ogłosił, że jego kraj może zacząć się posługiwać swapami rubel/juan. To jednak tylko regionalne działania. Czy bowiem można sobie wyobrazić, że już teraz takie kraje jak Wielka Brytania czy Niemcy chciałyby utrzymywać znaczącą część rezerw w chińskiej walucie?

SDRy lepsze politycznie

Ale też, jak wskazują ekonomiści, nie ma nic dziwnego w chęci zmian teraz, kiedy świat przestał być dwubiegunowy, z państwami za żelazną kurtyną z jednej strony i państwami kapitalistycznymi z drugiej. To właśnie słychać w wypowiedzi Ousmene Mandeng, szefa Ashmore Investment Management firmy doradczej w inwestycjach sektora publicznego: to dziwaczne, że z jednej strony mamy poszerzającą się wielobiegunowość międzynarodowej gospodarki, rosnącą dywersyfikację handlową, a z drugiej strony mamy silną koncentrację jeśli chodzi o transakcje pieniężne.
Przy tym Chińczycy są wystarczająco pragmatyczni, by wiedzieć, że dziś na juana w rezerwach krajów rozwiniętych może być za wcześnie, a kraje takie jak bratnia Wenezuela, cokolwiek prezydent Hugo Chavez mówi barwnego o Stanach Zjednoczonych, to jednak sprzedaż ropy rozliczają i będą jeszcze długo rozliczać w dolarze.

W przyjaznym stosunku Chińczyków do nowej superwaluty, za którą stoi Międzynarodowy Fundusz Walutowy (nie takiej nowej, bo szansa na uczynienie z SDRów światowego pieniądze istniała już w 1944 r., gdy tworzono powojenny ład) może być coś znacznie głębszego niż obawa przed zdestabilizowanym światem w epoce postkryzysowej. Dyskusja na ten temat nieco przycichła w obliczu światowego kryzysu, ale od lat Chiny toczyły boje z USA o kształtowanie kursu juana wobec dolara tak, by eksport chiński nie miał zbyt korzystnych warunków dzięki relatywnej słabości chińskiej waluty. Nie można wykluczyć, że SDRy są dobrą ucieczką do przodu, wygodniejszą politycznie, nawet jeśli wartość SDRów jest określana na podstawie koszyka, w skład którego wchodzą nieszczęsny amerykański dolar, ale także euro, jen i brytyjski funt. Koszyk walutowy jest weryfikowany co pięć lat, a najbliższy sprawdzian jest zaplanowany za dwa lata.

Chiny co prawda w kwietniu tego roku zapowiedziały dalsze reformy polityki walutowej, ale łatwiej z politycznego punktu widzenia czynić ustępstwa, które nie są bezpośrednio związane z rywalem (czyli Stanami) tylko z nowym międzynarodowym porozumieniem (walutą). Echa takiej tezy można zresztą się doszukać w wypowiedzi He Yafei, cytowanej przez Bloomberga, na temat dyskusji o reformie światowego systemu walutowego: popieramy stabilność kursów wymiany głównych walut rezerwowych, aby stworzyć bardziej zdywersyfikowany i bardziej racjonalny międzynarodowy system monetarny. Celem reformy powinno być zapewnienie bezpieczeństwa zasobów walutowych wszystkich krajów, ustabilizowanie międzynarodowego systemu monetarnego i wsparcie rozwoju gospodarczego.

Naciski Rosji

Rosja zaś po prostu kwestionuje silną obecność dolara na rynku. Miedwiediew opowiedział się tydzień temu podczas forum ekonomicznego w Petersburgu za mieszanką regionalnych walut, w tym rubla. Nadal jednak trudno sobie – podobnie jak w przypadku juana – wyobrazić jeszcze przez długi czas znaczącą pozycję rubla w portfelu Fed czy Europejskiego Banku Centralnego (choć mówił o tym Hugo Chavez). Chociaż, jak przypomina Bloomberg, Miedwiediew powiedział, że włączenie rubla do systemu rezerw walutowych jest możliwe, szczególnie jeśli niektórzy partnerzy handlowi Rosji zaczęliby rozliczać się za gaz i ropę w rublach. Wcześniej jednak, podczas szczytu G20 w Londynie w kwietniu tego roku Rosja również zaproponowała nową, ponadnarodową walutę. I z pewnością do tej idei powróci podczas spotkania w Jekatierinburgu, 16 czerwca, kiedy Miedwiediew spotka się z prezydentami Brazylii, Chin i Indii.

Wszyscy kochamy wspólne waluty

Może warto zaryzykować tezę, że początkiem podkopywania pozycji amerykańskiego dolara był nie tyle sam kryzys kredytowy i jego następstwa, ale wprowadzenie euro na rynek. Kilka lat historii euro dowiodło, mimo wszystkich problemów, że jest możliwe funkcjonowanie ponadnarodowej waluty, łączącej mocno różniące się między sobą gospodarki wielu krajów. W dodatku podczas kryzysu taka waluta, mimo wszystkich problemów, odgrywa rolę stabilizującą.
Dlatego w kontekście dyskusji nad uczynieniem z SDRów ogólnoświatowej waluty rezerw, a może i rozliczeń w handlu, bardzo interesująco będą się przedstawiać inne inicjatywy tworzenia regionalnych waluty, takie jak „euro” Zatoki Perskiej (z którą ostatnio są kłopoty) czy ubiegłoroczny pomysł Hugo Chaveza utworzenia południowoamerykańskiego systemu walutowego. „Coś” na pewno będzie się działo z dolarem i SDRami. Pytanie nie brzmi już „czy” tylko „kiedy”.

ikona lupy />
USDSDR / Bloomberg