Od marca dolar spadł o 15 proc. w stosunku do funta i 9 proc. wobec euro. Ponieważ wydaje się nieprawdopodobne, żeby szefowie firm podejmowali się akwizycje pomyślanej na dłuższy okres czasu w oparciu o kurs wymienny z danego dnia, ruchy walut sprawiają, ze sfinalizowanie transakcji jest bardzo trudne.

„Wprawdzie ryzyko kursowe w transgranicznych fuzjach i przejęciach, M&A, to stary problem, nabiera on rumieńców zwłaszcza teraz, gdyż od dłuższego czasu nie obserwowaliśmy gwałtownych ruchowi walut na taką skalę” – mówi James
Douglas, partner w Deloitte wyspecjalizowany w sprawach długu.

„Przejmujący muszą jeszcze przed zamknięciem transakcji podejmować decyzje, czy sfinansować akwizycje w rodzimej walucie właścicieli kupowanej spółki, czy też wybrać inną”.

Fluktuacja walut oznacza, że jeśli europejska firma zamierza kupić podmiot w USA za 50 miliardów dolarów, to musiałaby dzisiaj dodać 754 miliony dolarów więcej niż jeszcze 12 miesięcy temu – wynika z analizy banku JPMorgan.

Reklama

Globalne firmy mogą wykorzystywać swoje zyski wypracowane za granicą do nabycia biznesów w innych krajach, ale ponieważ przejmujący nie wręczają pieniędzy za transakcje zanim one nie będą zakończone, są oni poważnie narażeni na jakąkolwiek fluktuację kursu waluty między ogłoszeniem kontraktu a jego sfinalizowaniem.

„Koszty niepomyślnego obrotu sprawy obecnie wyraźnie wzrosły i coraz mniej można sobie pozwolić na błędy” – podkreśla Rashid Hoosenally, szef rynku forem w Deutsche Bank. „Coraz trudniej pozyskać środki finansowe i jeszcze trudniej je powiększyć, jeśli ruchy na rynkach walutowym działają na niekorzyść przejmującego”.

Doświadczył tego General Electric, kiedy kupił Amersham, brytyjską firmę diagnostyki medycznej.

Amerykański konglomerat ogłosił przejęcia za 5,7 miliardów funtów w październiku 2003 roku. W momencie sfinalizowania transakcji w maju 2004 roku dolar był o 12 proc. tańszy wobec funta, wobec czego GE został zmuszony do dopłacenia prawie 350 mln dolarów, aby zamknąć kontrakt.

Ponieważ cała transakcja miała być uregulowana w akcjach, GE posiadał bardzo ograniczone możliwości zabezpieczenia się przed spadkiem dolara.

Nawet kiedy operacja jest realizowana w gotówce, oferenci muszą znaleźć równowagę między odpowiednio zarządzaną ekspozycją kursową a zabezpieczeniem, które nie może być zbyt duże, bo w przeciwnym razie podważy ekonomiczny sens całej transakcji.
„Akcje stały się ważniejszym od długu elementem finansowania transakcji, bo jeśli dług może często zostać wyceniony lub wyemitowany w walucie kraju, gdzie odbywa się przejęcie, to tego samego na ogół nie można powiedzieć o akcjach, w tym prawach do akcji” – mówi Robin Johnson, partner ds. zagranicznych M&A w Eversheds.

Jednym ze sposobów zneutralizowania niekorzystnych kursów wymiany jest zaaranżowanie całego finansowania akwizycji w walucie kraju przejmowanej firmy – zazwyczaj w formie finansowania pomostowego skierowanego na akcje lub wykup długu.

Kolejny wielki problem w transakcjach transgranicznych w warunkach gwałtownie zmieniających się kursów polega na tym, że ewentualny przepływ gotówki z akwizycji musi być repatriowany zgodnie z przyszłym kursem wymiany.

I tak, jeśli na przykład europejska spółka chce przejąć firmę w USA, jej udziałowcy otrzymają zapłatę w akcjach spółki z Europy.

Ponieważ akcje te nie są denominowane w dolarach, może się okazać, że inwestorzy będą wystawieni na dodatkowe ryzyko kursowe.

Zabezpieczenia kursowe są mieszaniną opcji i transakcji terminowych. Chociaż te ostatnie są mniej kosztowne, gdyż w przeciwieństwie do opcji nie pociągają za sobą opłat, spółka jest wystawione na poważne ryzyko w razie niepożądanych zmian kursowych, jeśli transakcja nie zostanie zamknięta.

Jeśli zaś waluty zmieniają się w złym kierunku a transakcja nie zostaje zamknięta, spółka może po prostu pozwolić na wygaśnięcie opcji. o

Tłum. T.B.