Po godzinie notowań warszawki indeks rósł już o 1 procent, ale brakowało impulsów by popchnąć go wyżej. Rozpoczęła się więc konsolidacja w oczekiwaniu na rozwój sytuacji. Bez echa przeszła decyzja Rady Polityki Pieniężnej, która zgodnie z oczekiwaniami obniżyła stopy procentowe o 25 punktów bazowych. Dopiero 20 minut po tej decyzji na giełdzie uaktywnił się popyt podnoszący indeksy. Przyczyną zwyżki była publikacja amerykańskich danych o zamówienia na dobra trwałego użytku, które nieoczekiwanie wzrosły o 1,8 proc. w porównaniu do kwietnia. Prognozy analityków mówiły o spadku.

Kolejny zestaw danych już nie był tak pomyślny. Sprzedaż nowych domów nieoczekiwanie spadła w maju, co po wczorajszych nienajlepszych danych o rynku wtórnym wciąż maluje nam niepomyślny obraz amerykańskiego rynku nieruchomości. Wiele ekonomistów twierdzi, że skoro obecny kryzys rozpoczęła branża nieruchomości to i ona go zakończy. Jeżeli mają oni rację, to na prawdziwe ożywienie przyjdzie nam jeszcze długo poczekać.

Rynki zignorowały jednak niekorzystne informacje i za naszą zachodnią granica rosły o ponad 2 procent. Polscy inwestorzy byli bardziej wyważeni i sesja zakończyła się wzrostem o około 1,5 procent, a WIG20 zatrzymał się w połowie przedziału majowej konsolidacji. Dzisiejszy ruch to odważniejsze odbicie po poniedziałkowym spadku, ale ciężko jest sobie wyobrazić szybki powrót to nowych dynamicznych wzrostów.