ŁUKASZ WRÓBEL
analityk Open Finance
WYJAŚNIENIE
Rynki wschodzące na obecnym stadium rozwoju nie są w stanie sprawnie funkcjonować bez silnego wsparcia rynków rozwiniętych. To nadwyżki kapitału inwestorów z USA, Japonii czy Europy Zachodniej lokowane od końca lat 90. w centra outsourcingowe w Indiach, projekty surowcowe w Brazylii czy zamówienia na towary z chińskimi eksporterami pomogły rynkom wschodzącym wykonać gospodarczy skok. W krajach grupy BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) w siłę rośnie klasa średnia i wkrótce BRIC może uniezależnić się od koniunktury na Zachodzie. Inwestycja w fundusze rynków wschodzących wydaje się zatem rozwiązaniem interesującym, lecz raczej w horyzoncie czasowym dłuższym niż dwa, trzy lata. Jeżeli chcemy ulokować pieniądze na krótszy okres, odradzam ten segment. Lepiej pomyśleć o bezpiecznej inwestycji z gwarancją kapitału (lokaty strukturyzowane), lokacie bankowej (możemy otrzymać ok. 6,5 proc. rocznie) lub obligacjach Skarbu Państwa.
Reklama
Koniecznym warunkiem sukcesu jest posprzątanie bałaganu na rynkach finansowych. Przewagą największych rynków wschodzących względem pozostałych obszarów jest posiadanie wysokich rezerw walutowych, o które obecnie zabiega każdy kraj emitujący obligacje w celu załatania dziury budżetowej. Banki centralne krajów BRIC mają łącznie blisko 40 proc. światowych nadwyżek kapitału i dlatego nie można traktować ich jako graczy drugiej kategorii.
Od początku roku akcje na niektórych rynkach wschodzących, w które nasze pieniądze inwestują fundusze, drożały nawet dwukrotnie silniej niż na dojrzałych rynkach. Najlepiej radziły sobie kraje surowcowe (Peru, Rosja, Brazylia) – jeżeli udało nam się skorzystać na tym ruchu, można zrealizować zyski i przenieść do stabilniejszych funduszy. Pamiętajmy także, że kategoria funduszy z metką „rynki wschodzące” jest zróżnicowana i w jej skład wchodzą również Łotwa, Estonia, Ukraina, Bułgaria, gdzie PKB spada w dwucyfrowym tempie.