Gospodarz Białego Domu będzie też starał się ustalić, kto faktycznie ma decydujący głos na Kremlu i z kim należy tam prowadzić dialog: z Miedwiediewem, Putinem czy też - jak ujął to jeden z rosyjskich politologów - Miedwiediewem-Putinem bądź Putinem-Miedwiediewem. Będzie to drugie spotkanie Obamy z rosyjskim prezydentem. Po raz pierwszy dwaj przywódcy spotkali się 1 kwietnia w Londynie, przy okazji szczytu G20. Zadeklarowali tam, że chcą nowego początku w relacjach dwustronnych i odejścia od mentalności zimnej wojny.

Podczas trzydniowego pobytu w Moskwie prezydent USA spotka się też z premierem Putinem. Do rozmów tych dojdzie z inicjatywy strony amerykańskiej. Będzie to pierwsze spotkanie Obamy z szefem rosyjskiego rządu. Ich rozmowy odbędą się przy śniadaniu. Po ich zakończeniu nie planuje się żadnych oświadczeń dla mediów. Na razie nie przewiduje się również udziału Putina w rozmowach prezydentów. Rzecznik rosyjskiego premiera Dmitrij Pieskow zdradził, że Putin chce porozmawiać z prezydentem USA o dwustronnej współpracy gospodarczej, a także podzielić się z nim swoją oceną stosunków rosyjsko-amerykańskich.

Spotkanie media już dzisiaj określają mianem "teatru trzech aktorów"

Szczyty Rosja-USA (ZSRR-USA) zwykle były "teatrem dwóch aktorów". Obecny moskiewskie media już dzisiaj określają mianem "teatru trzech aktorów". W Londynie Obama i Miedwiediew zdecydowali, że odbudowę zaufania między Waszyngtonem i Moskwą rozpoczną od prac nad nowym traktatem, który ograniczy potencjały ofensywne dwóch krajów i który zastąpi wygasający 5 grudnia układ o redukcji broni strategicznych z 1991 roku (START-1).

Obama i Miedwiediew postawili tam swoim negocjatorom zadanie przygotowania nowego dokumentu przed końcem tego roku. Zaznaczyli przy tym, że zależy im na głębszych cięciach, niż te wynikające z porozumienia moskiewskiego o redukcji strategicznych potencjałów ofensywnych Rosji i USA (SORT) z 2002 roku. Zakłada ono, że do 2012 roku liczba głowic nuklearnych w arsenałach dwóch krajów zostanie zredukowana do poziomu 1700-2200 jednostek po każdej stronie. Umowa nie przewiduje jednak żadnych mechanizmów kontroli. Według nieoficjalnych informacji, nowym pułapem może być 1500 głowic po każdej stronie. Natomiast środki przenoszenia mogą zostać ograniczone do 1100. Na zawarciu nowego traktatu zależy obu stronom. Obama uważa możliwość terroryzmu jądrowego za największe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA. Najlepszym rozwiązaniem tego problemu - jego zdaniem - jest całkowita likwidacja broni atomowej na całym świecie, tak jak uczyniono kiedyś z bronią chemiczną i biologiczną.

Z kolei Rosji najzwyczajniej nie stać na podtrzymywanie na dłuższą metę parytetu rakietowo-jądrowego z USA na obecnym poziomie. Znany ekspert od spraw wojskowych i komentator "Nowej Gaziety" Paweł Felgengauer przewiduje, że nawet bez nowego układu z Ameryką liczba nadających się do użycia głowic bojowych w Rosji spadnie w nieodległej przyszłości do 1000. Dlatego Moskwa jest żywotnie zainteresowana tym, aby głębokie redukcje nastąpiły także po stronie amerykańskiej.

Czy podpiszą nowy traktat?

Podczas moskiewskiego szczytu Obama i Miedwiediew podsumują dotychczasowe negocjacje i wydadzą dalsze instrukcje swoim dyplomatom i wojskowym. Nie wyklucza się, że prezydenci nawet podpiszą ramowy dokument, który będzie podstawą przyszłego traktatu. Innym kluczowym tematem rozmów będą problemy obrony przeciwrakietowej. Moskwa uzależnia zgodę na ograniczenie swojego potencjału ofensywnego od odstąpienia przez Waszyngton od planów ulokowania elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. Administracja Obamy wyklucza taką możliwość. Nie ukrywa jednak, że z realizacją tych planów nie będzie się spieszyć.

Dyrektor Instytutu USA i Kanady Rosyjskiej Akademii Nauk Siergiej Rogow prognozuje, że Stany Zjednoczone w ciągu najbliższych trzech lat nie podejmą decyzji o rozmieszczeniu rakiet przechwytujących w Polsce pod pretekstem konieczności kontynuowania prac konstruktorskich i testów. Według Rogowa, wewnętrzne problemy polityczne w Czechach postawiły pod znakiem zapytania instalację w tym kraju amerykańskiego radaru, a bez tego rozmieszczenie w Polsce antyrakiet traci sens.

Wśród innych ważnych tematów szczytu w Moskwie wymienia się denuklearyzację Korei Północnej, program atomowy Iranu, nierozprzestrzenianie broni jądrowej, sytuację w Afganistanie, Pakistanie i na Bliskim Wschodzie, bezpieczeństwo energetyczne oraz zagadnienia bezpieczeństwa euroatlantyckiego, w tym rozszerzenie NATO. Strona rosyjska liczy się też z tym, że Obama poruszy również problem Gruzji, sprawę Michaiła Chodorkowskiego oraz temat poszanowania praw człowieka i wolności mediów w Rosji.

Przełomu nie będzie

Rosyjscy komentatorzy nie spodziewają się po wizycie Obamy jakiegoś zasadniczego przełomu w stosunkach dwustronnych. Znany politolog Nikołaj Złobin, zauważył na łamach dziennika "Wiedomosti", iż w Moskwie pokutuje pogląd, że to Waszyngton ponosi odpowiedzialność za kryzys w relacjach. "Za główną przyczynę trudności w stosunkach obydwu krajów uważa się błędy w polityce George'a W. Busha, niezadowolenie Ameryki wzrostem wpływów Moskwy w świecie, utworzenie sieci nieprzyjaznych państw wokół Rosji i ignorowanie rosyjskich interesów" - wyliczył Złobin.

Politolog podkreślił, że zdaniem Moskwy, to Waszyngton powinien zmienić swoją rosyjską politykę. Tymczasem - jak napisał Złobin - "USA nie uważają, że tylko one ponoszą winę za pogorszenie stosunków". "Wprost przeciwnie. Lista pretensji Waszyngtonu wobec Moskwy jest dłuższa, niż Moskwy wobec Waszyngtonu" - podkreślił politolog. Jego zdaniem, "w rzeczywistości główną przyczynę trudności w dwustronnych relacjach jest ich kolosalna asymetryczność". "Ameryka ma nieporównywalnie większe znaczenie dla Rosji, niż Rosja dla Ameryki - zarówno w polityce, jak i gospodarce" - wyjaśnił.

Obecna wizyta będzie drugim pobytem Obamy w Rosji. Z pierwszego - w sierpniu 2005 roku - gospodarz Białego Domu nie ma najlepszych wspomnień, gdyż za odmowę podporządkowania się żądaniom funkcjonariuszy straży granicznej został na trzy godziny zatrzymany przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa (FSB). Do incydentu tego doszło na lotnisku w Permie, na Uralu. Senator Oboma wraz z ówczesnym szefem senackiej Komisji Spraw Zagranicznych Richardem Lugrem obserwowali tam utylizację rosyjskich głowic bojowych. Odmówili oni wtedy wpuszczenia na pokład amerykańskiego samolotu wojskowego DC-9, którym przylecieli, rosyjskich pograniczników, chcących skontrolować maszynę.

Smak barszczu, wódki i ... mocno podejrzanej ryby

Obama wyznał, że z tamtej podróży do Rosji najgłębiej utkwiły mu w pamięci stare rakiety, a także smak barszczu, wódki i - jak to ujął - mocno podejrzanej ryby w zalewie.