Gospodarka Mongolii i jej społeczeństwo – wielu Mongołów nadal prowadzi na w pół nomadyczny tryb życia – mogą ulec istotnej transformacji dzięki projektowi, który przyczyniłby się do wypracowania jednej trzeciej produktu krajowego brutto, gdyby został wprowadzony w życie już dzisiaj.

Po zbudowaniu infrastruktury wydobywczej i rozwijaniu projektu przez dziewięć lat kosztem 4 miliardów dolarów Oyu Tolgoi, złoże miedzi i złota na południu pustyni Gobi będzie produkować 450 tys. ton miedzi rocznie. Dla porównania, największa na świecie kopalnia miedzi w Escondida, na terenie Chile, daje rocznie 1,2 mln ton.

Podpisy pod porozumieniem złożyli Rio Tinto, jeden z największych koncernów wydobywczych, oraz jego partner Ivanhoe Mines, kierowany przez Roberta Friedlanda, kanadyjskiego przedsiębiorcę z branży górniczej. Do ugody doszło po pięciu latach rokowań w sprawie podziału zysków.

Ivanhoe, który odkrył złoża, twardo lobbował w celu zmiany prawa przyjętego przez młody demokratyczny rząd Mongolii w 2006 roku. Nakładało ono na zagraniczne koncerny górnicze gigantyczny podatek od zysku.

Reklama

W sierpniu mongolski parlament uchylił podatek od zysku i równocześnie zrewidował szereg innych spornych rozwiązań prawnych, co utorowało drogę do porozumienia. Zgodnie z umową do Mongolii należy 34 proc. złoża Oyu Tolgoi, a pozostała jego część spoczywa w rękach Ivanhoe.

Jednak to Rio Tinto jest głównym źródłem finansowania projektu, co odbędzie się na tej zasadzie, że surowcowy potentat wykupi w transzach akcje Ivanhoe, a pieniądze z transakcji zostaną wykorzystane na rozwój projektu. Górny pułap udziałów Rio Tinto w kanadyjskiej spółce górniczej ustalono na 47 proc.

Porozumienie jest wielkim wyczynem miliardera Roberta Friedlanda, założyciela Ivanhoe, który zasłynął w 1994 roku odkryciem wielkich złóż niklu w Nowej Fundlandii, na wschodzie Kanady.