W grudniu mijają trzy lata od czasu przejęcia rafinerii Mazeikiu Nafta (MN), obecnie Orlen Lietuva, przez PKN Orlen. Eksperci, podsumowując ten okres, są zgodni, że nie spełniła ona oczekiwań polskiego koncernu. Przyczyn tego było wiele. Największy wpływ miały na to jednak wstrzymanie przez Rosjan dostaw ropy via rurociąg Przyjaźń (surowiec nie dociera tą drogą od lipca 2006 r.) oraz pożar, który zniszczył instalację destylacji próżniowej w zakładzie (październik 2006 r.). Po tamtych wydarzeniach MN nie była w stanie podnieść się i wrócić do dawnej formy. Mniejsza produkcja i brak dostępu, to surowca przesyłanego w najtańszy z możliwych sposobów nie pozostały bez wpływu na wyniki spółki. Rafineria do tej pory nie osiągnęła takich wyników sprzedaży, jak jeszcze przed przejęciem jej przez PKN.
Terminal w Kłajpedzie
Jak podkreśla Janusz Wiśniewski, były wiceprezes PKN Orlen, a obecnie wiceprezes firmy doradczej DGA, nie sztuką jest jednak krytykować tę transakcję, sztuką jest sobie z nią poradzić.
Takie wyzwanie stoi dziś przed Orlenem. Koncern musi zdecydować się, w jaki sposób zamierza rozwijać litewski zakład. Nie sprzyjają mu jednak władze Litwy. Tamtejszy rząd nie chce bowiem zgodzić się na sprzedaż polskiej spółce części udziałów w terminalu morskim w Kłajpedzie.
– Interesy Litwy powinny być zbieżne z interesami rafinerii w Możejkach – do niedawna był to przecież jeden z głównych budowniczych PKB Litwy. Niestety, jest odwrotnie. Poniekąd to zrozumiałe, ponieważ terminal ten, z punktu widzenia Litwinów, to obiekt strategiczny, nad którym rząd chce zachować pełną kontrolę – wyjaśnia Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku.
Według niego swoje racje ma jednak też Orlen, który – aby zmniejszyć koszty logistyczne i usprawnić proces ekspedycji swoich produktów morzem – zamierza wybudować rurociąg paliwowy i naftowy na trasie Kłajpeda–Możejki.
– Polski koncern, w momencie gdy chce budować rurociąg i wykłada 100 milionów dolarów na tę inwestycję, musi mieć pewność, jakie będzie miał stawki przewozowe w terminalu, a w efekcie, czy to przedsięwzięcie będzie opłacalne. Bez udziałów w terminalu, a w konsekwencji wpływu na wysokość tych stawek lub choćby możliwości blokowania nieuzasadnionych podwyżek, inwestycja taka jest ryzykowna. Akcje terminalu to zatem gwarancja opłacalności rurociągu – tłumaczy Kamil Kliszcz.
Bez tej inwestycji Orlen ma niewielkie szanse na obniżenie kosztów związanych z transportem paliwa. Przesyłanie go koleją, jak to koncern czyni obecnie, jest bowiem droższe.
Szukanie rozwiązań
Jednym z alternatywnych rozwiązań rozważanych przez Orlen jest połączenie innych terminali morskich z rafinerią w Możejkach. W grę wchodzi m.in. budowa rurociągu do portu w Butyndze. PKN korzysta obecnie z tego litewskiego terminalu przede wszystkim do importu ropy naftowej. Problem w tym, że port ten nie wystarcza potrzebom koncernu i – jak zaznaczają eksperci – nigdy wystarczać nie będzie.
– To terminal, który odgrywa rolę tylko pomocniczą dla zaopatrzenia w ropę naftową w Możejkach. Trudne warunki pogodowe i częste sztormy powodują, że niewiele ponad połowę dni w roku jest ładownych. Poza tym w momencie, kiedy przyjmuje się tam ropę, trudno jednocześnie wysyłać benzynę i olej napędowy – mówi Janusz Wiśniewski.
Rurociąg do Butyngi byłby krótszy niż do Kłajpedy, ale dodatkowe wydatki – związane z brakiem niezbędnej infrastruktury w samym porcie – powodują, że ten wariant byłby droższy niemal o 1/3. Dlatego Orlen szuka innych rozwiązań. Jednym z nich może być budowa rurociągu do któregoś z portów łotewskich – Lietaja lub Ventspils.
Jak twierdzą analitycy to rozwiązanie bardziej kosztowne, ale i mniej bezpieczne.
– Trzeba pamiętać, że rafineria jest na Litwie i budowanie infrastruktury poza tym krajem wiąże się z większym ryzykiem operacyjnym – mówi Kamil Kliszcz.
Połączenie z Ventspils Nafta ma jednak swoje dobre strony.
– To terminal, w którym istnieje możliwość komponowania paliwa. Ponadto wydaje się on wygodniejszy dla celów operacyjnych Orlen Lietuva niż Kłajpeda – przekonuje Janusz Wiśniewski.
Usługi dla Rosjan
Problemy logistyczne Orlenu na Litwie może rozwiązać przekształcenie Mazeikiu Nafta w tzw. rafinerię procesingową, czyli zakład przerabiający ropę na zlecenie czy to udziałowców, czy klientów, dostarczających do niej własny surowiec.
Analitycy sugerują, że koncerny rosyjskie mogłyby stać się wówczas głównym klientem litewskiej rafinerii Orlenu. O tym, że Rosjanie byliby zainteresowani usługowym przerobem ropy, mówił niedawno również Jacek Krawiec, prezes PKN-u. Najbardziej prawdopodobna wydaje się współpraca z Łukoilem (koncern ten ma 160 stacji na Litwie). Według Janusza Wiśniewskiego nie trzeba współpracować jednak tylko z Rosjanami. Spektrum klientów, którzy mogliby skorzystać z usług MN i jej dobrej jakości paliw, jest znacznie szersze niż tylko koncerny rosyjskie.
Janusz Wiśniewski nie ukrywa przy tym, że wyjście do koncernów rosyjskich z taką ofertą mogłoby być dobrą kartą przetargową przemawiającą za wznowieniem dostaw surowca rurociągiem Przyjaźń. Orlen mógłby korzystać wówczas z tańszych dostaw ropociągiem, ale okupiłby to tym, że część swych litewskich mocy produkcyjnych musiałby zarezerwować dla firm zewnętrznych.
– W takim wypadku Orlen Lietuva realizowałby marżę tylko na części mocy przerobowych – dodaje Kamil Kliszcz.