– Mamy do czynienia z problemami niektórych wielkich instytucji, ale nie z załamaniem się systemu finansowego - mówi prof. Balcerowicz w wywiadzie dla „Dziennika”.

Co spowodowało kryzys? Gospodarka amerykańska była jak zawodnik, który bierze doping. Na dłuższą metę tak się nie da - twierdzi Balcerowicz.

Jego zdaniem winne tej sytuacji nie są prywatne banki, ale instytucja publiczna, czyli Fed, amerykański bank centralny. Zbyt długo utrzymywał niskie stopy procentowe. Prowadząc politykę łatwego dostępu do pieniądza, naruszył amerykański rynek finansowy.

Czy polskim bankom coś grozi? Na szczęście nie. – Żadna z polskich instytucji nie okazała się tak wyrafinowana, żeby zainwestować w ryzykowne instrumenty w Stanach Zjednoczonych - ocenia Balcerowicz.

Reklama

Kryzys finansowy nie powinien też na dużą skalę zahamować wzrostu gospodarczego. – Cały czas mówi się o recesji w USA, a do tej pory nie było recesji. Nie spodziewam się jakiegoś głębokiego załamania gospodarek krajów rozwiniętych - wyjaśnia Balcerowicz.

Zdaniem byłego szefa NBP kłopoty mogą za to mieć takie państwa, jak Rosja, Bułgaria i kraje nadbałtyckie.

A Polska? Według ekonomisty nie da się wykluczyć spowolnienia także u nas. Ale możemy je złagodzić. By tak się stało, konieczne jest dalsze reformowanie gospodarki. Co trzeba zrobić? Ciągle porządkować finanse publiczne, a zwłaszcza ciąć wydatki; uelastyczniać gospodarkę, liberalizując prawo pracy i prywatyzując państwowe firmy; zbijać inflację; wzmacniać nadzór nad bankami, by nie dopuścić do zaburzeń w polskim systemie finansowym; wprowadzić wszystkie reformy związane z przystąpieniem Polski do strefy euro.

POL