Amerykański bank centralny pozostawił w środę stopy procentowe na dotychczasowym, jak to określono w oficjalnym komunikacie, "wyjątkowo niskimi" poziomie oraz utrzymał deklarację, iż zamierza kontynuować kierunek polityki pieniężnej przez "wydłużony okres". Niewielka zmiana w retoryce dotycząca rynku pracy nie sugeruje, by spadek bezrobocia odnotowany w ubiegłym miesiącu w USA oznaczał koniec problemów amerykańskiej gospodarki. Inwestorzy na rynku walutowym nadal wykazywali większą skłonność do zakupów aktywów wycenianych w dolarach - rano zielony był najmocniejszy wobec euro od początku września.

Euro wyceniano na mniej niż 1,44 USD. W przeliczeniu na polskie złote dolar podrożał o ok. 1 proc. do 2,90 PLN, natomiast rano nasza waluta zachowywała wartość względem euro i franka. Na GPW podobnie, jak na innych europejskich rynkach akcji, tuż po rozpoczęciu notowań dominowały niedźwiedzie. Należy liczyć się z faktem, że korekta może przybrać bardziej dynamiczną formę, jeżeli sytuacja na rynku walutowym nie ulegnie zmianie, ponieważ w ostatnich miesiącach to słaby dolar bardziej niż fundamenty poszczególnych gospodarek pomagał we wzrostach indeksów.

Na czwartek w Europie Zachodniej nie zaplanowano publikacji danych, które mogłyby okazać się przełomowe i diametralnie zmienić ocenę sytuacji przez inwestorów. Warto obserwować, jak w listopadzie zachowywali się brytyjscy konsumenci - analitycy spodziewają się, że sprzedaż detaliczna w Wielkiej Brytanii wzrosła o ok. 0,5 proc. m/m i tym samym była o 3,7 proc. wyższa niż przed rokiem. Po południu na nastroje mogą wpłynąć informacje z amerykańskiego rynku pracy (nowe wnioski o zasiłek dla bezrobotnych) oraz tzw. indeksy wyprzedzające koniunkturę gospodarczą w USA.