Według analityków to z jednej strony efekt dobrych tegorocznych zbiorów, ale przede wszystkim pęknięcia kolejnej spekulacyjnej bańki.

- Fundusze inwestycyjne, które uciekały przed spadkami cen na rynku nieruchomości i giełdzie w Stanach Zjednoczonych, inwestowały miliardy dolarów w rynek surowców i produktów rolnych. Stąd ten szalony wzrost cen ropy, złota a także surowców rolnych – mówi dziennikowi „Polska” Andrzej Kalicki, kierownik Zespołu Monitoringu Zagranicznych Rynków Rolnych (FAMMU/FAPA).

W ciągu ostatniego roku ich ceny drastycznie wzrosły, np. tona ryżu podrożała trzykrotnie, soi - o ponad 100 proc., a pszenicy - o ponad 260 proc. Zboża pociągnęły za sobą wzrost cen mięsa, drobiu, przetworów mlecznych. Droga żywność uruchomiła machinę inflacyjną: w ciągu roku wskaźnik wzrostu cen w Unii Europejskiej wzrósł z 1,8 proc. do poziomu 4, 1 proc. Analitycy straszyli, że to koniec czasów taniej żywności.

Nagle okazało się, że wyśrubowane do granic możliwości ceny ograniczyły popyt. W efekcie ceny produktów rolnych zaczęły spadać.

Reklama

- Na przykład światowe ceny mleka są dziś o blisko 35 proc. niższe niż przed rokiem, a masła i serów o 4-6 proc. - mówi Sławomir Stepulak, ekspert FAMMU/FAPA.

Spadają też ceny zbóż. Na przykład jeszcze pół roku temu pszenica konsumpcyjna na europejskich giełdach wyceniana była na ok. 280 euro, a obecnie już tylko na 173 euro. Za kukurydzę w czerwcu płacono ponad 215 euro, a obecnie już tylko 144.

A na dodatek zbiory zbóż na całym świecie były bardzo dobre. W Unii Europejskiej nawet o 20 proc. wyższe niż przed rokiem. Wielu ekspertów sądzi nawet, że możliwe są dalsze spadki cen produktów rolnych.

- Jeśli kolejny rok będzie urodzajny, za kilka miesięcy ceny mogą spaść o kolejne kilka procent - przewiduje Andrzej Kalicki.

To dobra wiadomość dla konsumentów. Ceny żywności w sklepach nie będą rosły już tak drastycznie, a możliwe jest nawet, że będziemy za nie płacić mniej. Już dziś niektóre artykuły spożywcze tanieją.

POL