Tylko w czerwcu do urzędów pracy wpłynęły zgłoszenia z 51 zakładów, które chcą zwolnić prawie 2 tys. osób – ustalił dziennik "Polska",. Zwalniają głównie eksporterzy, którzy szczególnie cierpią z powodu mocnego złotego w stosunku do euro. Z tej przyczyny topnieją ich zyski.

To dlatego w sierpniu straciło pracę 330 osób z Olsztyńskich Fabryk Mebli na Dolnym Śląsku. Firma nie wytrzymała dekoniunktury w krajach starej Unii, do których trafiało 95 proc. produkcji.

Prezesi firm meblarskich szacują, że do końca 2009 r. w branży zatrudniającej dziś ok. 100 tys. osób pracę może stracić 15-20 proc. Podobnie jest w branży mięsnej, transportowej i budowlanej, które są silnie uzależnione od eksportu.

Ale widać, że kryzys rozlewa się na inne branże. Tylko na Mazowszu zwalniają w tym roku Skanska (500 osób), Ruch (800 osób) i Telekomunikacja Polska (2,2 tys. osób). Kilkakrotnie więcej pracowników niż w ubiegłym roku zwolniły firmy na Podkarpaciu i w Krakowie.

Reklama

Banki niechętnie udzielają teraz kredytów firmom, co przełożyło się na zahamowanie wielu inwestycji. A bez zastrzyku gotówki ludzie też przestali kupować produkty.

Zwolnienia szykują się w dużych państwowych przedsiębiorstwach: PKP Cargo, stoczniach w Gdyni i Gdańsku oraz w Poczcie Polskiej. Łącznie w tych firmach zatrudnienie może stracić nawet 40 tys. osób, a jeśli dodać do tego mniejsze spółki, bez pracy zostanie blisko 70 tys. ludzi. W ciągu kilku lat bezrobocie wzrośnie o kilka procent.

POL