Kryzys finansowy zatacza coraz szersze kręgi, nie należy więc się dziwić, że plany stworzenia europejskiej wersji planu Paulsona mają coraz większe poparcie. W środę, jak pisze francuski dziennik Les Echos, zaczęło się mówić o unijnym funduszu ratunkowym dla banków w kwocie 300 mld euro. Operacja ratunkowa ma poparcie Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Jednak Paryż zaprzecza - nie chodzi o kwotę 300 mld euro. Jak podaje AFP - również rząd niemiecki nie wspiera takiego planu. Niemiecki dziennik "Bild Zeitung" cytuje kanclerz Angelę Merkel, która nie zamierza wystawiać bankom "czeków in blanco".

Ale propozycja nowych rozwiązań miałaby zostać przedstawiona podczas zbliżającego się sobotniego spotkania czterech europejskich krajów należących do grupy G7, czyli Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Włoch, z szefem komisji europejskiej Jose Manuelem Barroso i szefem Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichetem - podają Les Echos.

Najprawdopodobniej Francja przedstawi propozycję europejskiego funduszu, który będzie mógł służyć zapobieganiu upadkom banków. Mówi o tym francuska minister gospodarki Christine Lagarde w wywiadzie opublikowanym w czwartkowym "Handelsblatt". Minister Lagarde mówi w wywiadzie, że sobotnie spotkanie będzie poświęcone również metodom finansowania takiego funduszu i rozstrzygnięciu, czy będzie on zasilony z budżetu europejskiego, czy też przez państwa członkowskie.

Reklama

Niemiecki "Handelsblatt" cytuje także prezesa Deutsche Bank Josefa Ackermanna, który wskazuje, że jeśli w USA ostatecznie powstanie plan ratunkowy, to również Europa powinna dysponować jego odpowiednikiem.

Europejski rynek finansowy ucierpiał na kryzysie kredytowym w USA i to nie tylko dlatego, że część europejskich banków zainwestowała w ryzykowne papiery związane z amerykańskim rynkiem hipotecznym. Brak zaufania na rynku utrudnia znalezienie pieniędzy na rynku międzybankowym i to jest dla banków dużym problemem.

Europejskie rządy brały już udział w operacjach ratunkowych dla banków. Grupa Fortis została znacjonalizowana, podobny los spotkał brytyjski Bradford&Bingley, a także grupę Dexia. Niemieckie banki ratowały bank Hypo Real Estate. Wydawało się, że to już koniec, ale pogłoski o prawdziwych i nieprawdziwych kłopotach różnych instytucji rozchodzą się ciągle. Środa stała pod znakiem giełdowych perturbacji z kursem UniCredit w Mediolanie. Notowania zawieszano i wznawiano, bo kurs większościowego akcjonariusza polskiego Pekao SA spadał bardziej niż dopuszczają giełdowe reguły. W końcu w obronie włoskiego systemu bankowego wystąpił premier Silvio Berlusconi.

Także w Polsce, choć żaden polski bank nie upadł, a - jak wynika z rynkowych informacji - tylko dwa banki nieznacznie zaangażowały się w ryzykowne papiery amerykańskie, trwa przegląd sytuacji. Komitet Stabilności Finansowej, czyli minister finansów, prezes NBP i przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, zapewnił w środę, że sytuacja na polskim rynku jest stabilna i nie ma obecnie zagrożeń dla systemu finansowego.

Anna Lach